Skocz do zawartości

Tester

Moderator
  • Liczba zawartości

    5,415
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    104

Zawartość dodana przez Tester

  1. Czy przykładacie uwagę do odżywiania? wiele chorób przewlekłych spowodowana jest często przez śmieciowe jedzenie, producentów produktów spożywczych nie interesuje zdrowie ludzi, ładowane są różnego rodzaju konserwanty do produktów, które mają zły wpływ na stan min. mikroflory bakteryjnej jelit, o tym w mediach się nie mówi, jak jest w twoim przypadku czy zwracasz uwagę na to co spożywasz? prowadzisz jakąś dietę ?
  2. Napisz jaki film w ostatnim czasie oglądałeś, który warto obejrzeć
  3. Co sądzicie o życiu pozaziemskim? czy według was istnieje gdzieś życie po za ziemią? czy jest to wymysł ludzki?, jakie jest wasze zdanie na ten temat?
  4. Naukowcy porównali obie używki Oczywiście zanim przejdziemy do liczb musimy zaznaczyć, że do takich zestawień potrzeba analizy naprawdę ogromnej liczby parametrów – nie tylko samych środków, ale i korzystających z nich ludzi. Do tego dochodzi czas, bo niektóre efekty pojawiają się dopiero po wielu latach użytkowania danej substancji. Warto też mieć na uwadze fakt, że badania nad skutkami korzystania z alkoholu trwają już dziesiątki lat, te dotyczące marihuany mają wiele do nadrobienia. Nie jest to zresztą takie proste z uwagi na różnice w statusie prawnym obu tych substancji, trudniej bowiem prowadzić badania nad czymś, co nie jest legalne. 1. 30722 Amerykanów zmarło w wyniku przyczyn powiązanych z alkoholem w 2014 roku. W tym samym czasie nie odnotowano ani jednego zgonu związanego z marihuaną. W 2017 roku ponad 30 tysięcy osób zmarło z powodów “alkoholowych”, nie wliczono w to jednak wypadków samochodowych po pijanemu oraz morderstw, gdzie odgrywał on rolę zapalnika. Gdyby to zrobiono, liczba ta wzrosłaby do prawie 90 tysięcy wedle wyliczeń Centr Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC). W tym samym czasie wedle Drug Enforcement Agency (DEA) nie zarejestrowano ani jednego zgonu z przedawkowania marihuany. Obejmujące 16 lat badanie 65 tysięcy Amerykanów, które opublikował Journal of Public Health, pokazało, że palący marihuanę nie są bardziej narażeni na wcześniejszą śmierć niż ludzie nie palący trawki. 2. Marihuana wydaje się być znacznie mniej uzależniająca od alkoholu Mniej więcej połowa dorosłych przynajmniej raz spróbowała marihuany, co czyni z niej najbardziej rozpowszechniony z nielegalnych środków. Jednocześnie badania pokazują, że relatywnie bardzo niewiele osób się od niej uzależnia. W 1994 roku przeprowadzono dużą analizę dotyczącą około 8 tysięcy osób między 15. a 64. rokiem życia na temat korzystania z narkotyków. Spośród tych, którzy spróbowali marihuany około 9% pasowało do profilu uzależnionych. W grupie pijącej alkohol ten odsetek wynosił już 15%. Dla pokazania szerszej perspektywy dodajmy jeszcze kokainę: 17%, heroinę: 23% oraz nikotynę: 32%. 3. Marihuana może być gorsza dla twojego serca, podczas gdy niewielkie ilości alkoholu bywają korzystne W przeciwieństwie do napojów wyskokowych, które obniżają tętno, marihuana je przyspiesza i w krótkim okresie mozę to być negatywne dla pracy serca. Uznawany za jeden z najbardziej wyczerpujących raportów dotyczących marihuany, opublikowany w styczniu 2017 przez National Academies of Sciences stwierdza, że nie znaleziono wystarczającej liczby dowodów by marihuana zwiększała ryzyko ataków serca. Ale z drugiej strony ograniczone picie alkoholu (około kieliszka dziennie) bywa wiązane ze zmniejszeniem ryzyka takich ataków i wylewów – w porównaniu z zupełną abstynencją. Warto tu jednak dodać, że wedle naukowców te korzyści znoszą się za każdym razem gdy alkoholu się nadużyje. 4. Alkohol jest silnie powiązany z niektórymi nowotworami. Marihuana nie W listopadzie 2017 grupa czołowych amerykańskich onkologów opublikowała apel do Amerykanów o mniejsze spożycie alkoholu. Cytowali wyniki wielu badań, w tym także wskazujących na to, że nawet kieliszek wina lub jedno piwo dziennie może zwiększyć ryzyko raka piersi. Departament Zdrowia USA wpisał alkohol na listę czynników kancerogennych, a badania cytowane przez National Cancer Institute pokazują, że im więcej się pije tym większe jest ryzyko. W przypadku marihuany istniały sugestię powiązania palenia z rakiem płuc, nie udowodniono ich jednak. Styczniowy raport National Academies of Sciences stwierdza, że nie ma także związku między paleniem trawki a nowotworami szyi, głowy i płuc, które są powiązane z paleniem papierosów. 5. Obie używki są wiązane z ryzykiem podczas jazdy, alkohol bardziej Skutków jazdy po pijanemu przedstawiać nie trzeba, 0,05% alkoholu we krwi zwiększa ryzyko wypadku o 575%. Badania National Highway Traffic Safety Administration nie stwierdziły specjalnego zwiększenia niebezpieczeństwa pod wpływem THC. Jednak największe ryzyko dotyczy kierowców, którzy korzystają z obu używek naraz, a tych przypadków wedle autorów badania jest bardzo dużo. 6. Wiele badań potwierdza związek alkoholu z przemocą domową, w przypadku marihuany nie ma takich wyników Oczywiście nie ma dowodów, że alkohol czy marihuana automatycznie skłania do przemocy, jednak są badania wskazujące na powiązania stanu upojenia z zachowaniami agresywnymi. Według amerykańskiej National Council on Alcoholism and Drug Dependence alkohol jest jednym z czynników około 40% przestępstw nacechowanych przemocą. Co więcej, badania na studentach pokazały, że więcej przemocy psychicznej i fizycznej wewnątrz związków zachodzi, gdy pary piją. Nie znaleziono takich powiązań w przypadku marihuany. Istnieje badanie wskazujące na to, że marihuana może wręcz przyczynić się do spadku zagrożenia zachowaniami przemocowymi w związkach. 7. Obie używki źle wpływają na pamięć, choć w różny sposób Efekty znają przede wszystkim ci, którzy nadużywają tych substancji. Urwany film po alkoholu, kłopoty z przypominaniem sobie po marihuanie. W przypadku efektów długofalowych efekty marihuany mogą pozostawać nawet przez kilka tygodni. Są także badania wskazujące związek długoterminowego częstego palenia z obniżeniem zdolności do zapamiętywania, szczególnie u osób, które wcześnie zaczynają. Chroniczni pijacy wykazują objawy gorszej pamięci, problemów ze skupieniem uwagi oraz planowaniem i wreszcie pogorszonej empatii oraz kompetencji społecznych. 8. Obie używki powiązane są z zagrożeniami zdrowia psychicznego W przypadku alkoholu jest to depresja oraz stany lękowe, marihuana natomiast może prowadzić do powstawania psychoz i wystąpienia schizofrenii. Trawka może także uruchomić uczucie paranoi i lęku. Nie wiadomo jednak na razie czy zagraża długofalowymi chorobami psychicznymi. W przypadku alkoholu odnotowano wiele przypadków samookaleczeń, a nawet samobójstw u osób regularnie i dużo pijących. Naukowcy mają tu jednak kłopot: trudno jest ustalić czy to alkohol powoduje lęki i depresję, czy odwrotnie – stany lękowe i problemy psychiczne składniają ludzi do nadużywania substancji. 9. Alkohol znacznie bardziej powiązany jest z przybieraniem na wadze niż marihuana Jest to o tyle zaskakujące, że jednym z efektów ubocznych marihuany jest wzmożone łaknienie. Jednak tak zwany "pacman" po trawie nie bywa przez naukę wiązany z problemem poważnej otyłości. W przypadku alkoholu badanie opublikowane w American Journal of Preventative Medicine wskazuje na znacznie zwiększone ryzyko otyłości u osób nadużywających tej substancji. Sam w sobie alkohol także jest kaloryczny: kieliszek wina to 150 kalorii, a szklanka piwa – 120. 10. Podsumowując: skutki alkoholu są znacznie bardziej niebezpieczne niż marihuany W przypadku uzależnień, ryzyka przedawkowania, związków z zachowaniami przemocowymi, otyłością, nowotworami, wypadkami – tutaj wygrywa alkohol. Jednak warto pamiętać, że dopóki marihuana pozostaje nielegalna w wielu krajach rozwiniętych nie są prowadzone odpowiednio wnikliwe badania nad jej skutkami ubocznymi i ewentualnymi zagrożeniami. Takie badania potrzebne są „na już”. Źródło: Science Alert
  5. To najpopularniejszy narkotyk świata, a jednak dopiero od niedawna naukowcy wzięli go poważnie pod lupę. Niestety nie wszystkie wyniki się zgadzają ze sobą, co utrudnia świadomą decyzję o korzystaniu z tej używki. Szczególnie, gdy w grę wchodzi przyszła szansa na założenie rodziny. Badanie z 2015, wykonane na Duńczykach, którzy palili marihuanę częściej niż raz w tygodniu wykazało, że jakość ich spermy jest poniżej norm. Dodatkowo, opublikowane w 2018 analizy pokazały, że zawarte w narkotyku THC zmienia strukturę i sposób rozwijania się DNA spermy. Nie wiadomo, czy palenie trawki wpływa na cechy, które mogą odziedziczyć dzieci, jednak część naukowców już teraz ostrzega mężczyzn, że używka może w ich najbardziej płodnych latach doprowadzić do zaburzeń i nieprawidłowości. Jednak i tutaj nie ma pełnej zgodności. Długookresowe badanie z Uniwersytetu Harvardzkiego, przeprowadzone na 662 mężczyznach między 2000, a 2017 rokiem pokazało, że palący mieli znacznie lepszą koncentrację plemników niż prognozowano. Przebijali nawet tych, którzy nie palili w ogóle. - Te niespodziewane wyniki pokazują jak niewiele wiemy o efektach marihuany w układzie rozrodczym, a właściwie w ogóle na temat jej wpływy na zdrowie – mówi Jorge Chavarro, współautor badania – Nasze wyniki powinno się interpretować ostrożnie, pokazują konieczność dalszych badań nad efektami marihuany. Biorący udział w badaniu mężczyźni odpowiadali na pytania kiedy i jak wiele palili, oraz czy robili to w przeszłości. Z całości około 55% paliło już wcześniej, 44% z tej grupy jedynie próbowało, a 11% pali regularnie. Porównując wyniki badań próbek spermy naukowcy wyliczyli, że palący mieli średnią koncentrację 62,7 miliona plemników na mililitr spermy. U tych, którzy nigdy nie palili średnia wyniosła około 45,4 miliona na mililitr. Dodatkowo wyszło, że nie ma specjalnego znaczenia czy dana osoba paliła kiedyś, czy zaczęła niedawno – efekty i różnice pozostawały bez zmian. Oprócz różnic w spermie odnotowano fakt, że palący mieli wyższy poziom testosteronu. Grupa mężczyzn, którzy nigdy nie palili znacznie częściej wykazywała wyniki graniczne (w obie strony), więcej niż dwukrotnie mieli także poziom koncentracji plemników poniżej normy uznanej przez WHO za zdrową u mężczyzn. Naukowcy przyznają, że wyniki ich bardzo zaskoczyły i starają się do nich podchodzić ostrożnie. To prawda, że marihuana wpływa na układ endokannabinoidowy, który bierze udział w wielu procesach w ciele, takich jak: nastrój, głód, gospodarowanie energią, metabolizm lipidów i węglowodanów. Możliwe jednak, że działają tu czynniki nie mające nic wspólnego z marihuaną. - Równie logiczna interpretacja naszych badań mogłaby brzmieć: mężczyźni mający więcej testosteronu znacznie chętniej podejmują ryzykowne zachowania, w tym palenie marihuany – ocenia Feiby Nassan z Harvardu. Także ta różnica fizjologiczna może mieć wpływ na jakość spermy. Jak na razie zatem nie mamy rozstrzygnięcia, jednak warto przypomnieć, że jeden z największych piewców trawki, legendarny Bob Marley, miał 11 dzieci. Czwórkę z nich urodziła mu żona, pozostałe to efekt licznych romansów muzyka. Może jest w tym jakiś trop dla nauki? Źródło: Science Alert
  6. We wprowadzenie do strony na jakiej się aktualnie znajdujesz wymieniłem trzy podstawowe znaczenia słowa ekologia. Znaczenie oficjalne oznacza ekologię jako naukę, która zajmuje się badaniem funkcjonowania przyrody oraz oddziaływania pomiędzy organizmami a ich środowiskiem naturalnym. Znaczenie potoczne tego słowa, było przeze mnie definiowane jako szeroko rozumiane działania prowadzone na rzecz ochrony przyrody. Takie rozróżnienie w języku potocznym, jak każde uproszczenie, pozwala nam w łatwy sposób zrozumieć ogólną charakterystykę obu tych dziedzin. Gdyby się jednak trzymać formalności, definicja „ekologia” nie zawiera w sobie nic z „ochrony środowiska”. Ekologia to nauka interdyscyplinarna Ekologia jest nauką interdyscyplinarna ponieważ łączy ona biologię, geografię oraz inne nauki przyrodnicze. Sprawa odpowiedniego definiowania tylko pozornie wydaje się oczywista. Jeżeli ekologia nie jest bezpośrednio związana z ochroną przyrody, to osoby które się nią zajmują, nie powinny nazywać siebie w taki sposób. Jest to czysty zabieg retoryczny za pośrednictwem którego, można w łatwy sposób odebrać aktywistom ich „naukowość” oraz racjonalność podejmowanych przez nich działań. Ochrona przyrody nie jest dziedziną naukową! Studia takie można podjąć tylko na kilku uczelniach w Polsce, ale nie dają one żadnych konkretnych kwalifikacji zawodowych. Na wielu kierunkach pojawiają się przedmioty, które są jedynie ogólnym wprowadzeniem, ale bez znajomości aktualnego prawa, praktycznie niczemu nie służą. Ochrona przyrody na kierunku Leśnictwo ma charakter wyłącznie antropocentryczny – ochrona dotyczy jedynie ochrony surowca lub ochrony gospodarki leśnej. W efekcie, osoby które teoretycznie są najlepiej przygotowane do ochrony, rozumieją ją w zupełnie inny sposób od osób, które się faktycznie tym zajmują. Kto w Polsce zajmuje się ochroną przyrody? Ochrona przyrody to praktyczna działalność człowieka lub społeczeństwa mająca na celu zachowanie, restytuowanie oraz umożliwienie trwałego użytkowania składników i zasobów przyrody (Symonides 2008). Ochrona przyrody to „nauka, idea, ruch społeczny i działalność polityczna, zmierzająca do zachowania twórczych, naukowych i estetycznych wartości przyrody oraz kształtowania racjonalnego i przyjaznego stosunku ludzi do przyrody”. Formalnie „ochrona przyrody” jako dziedzina nauki nie jest umocowana w aktach prawnych. Adam Wodziczko w 1932 roku zaproponował dla tej nowej subdyscypliny nazwę „fizjotaktyka”. W roku 1966 Walery Goetel zaproponował inną nazwę, „sozologia” (dosł. nauka o ochronie). Dzisiaj, stosuje się tą nazwę rzadko choć można uznać, że w pewnych wąskich kręgach została ona przyjęta. Sozologia jako dziedzina nauki powinna łączyć nauki przyrodnicze z naukami prawnymi i społecznymi. Sozologia jako nauka o relacji społeczeństwa z przyrodą Gdy przyroda wymaga szczególnej ochrony przed nadmiernym pozyskaniem drewna lub presją inwestycyjną, wtedy pierwsze osoby jakie stają w jej obronie często mają niewiele wspólnego z naukami przyrodniczymi. Ocena krajobrazu zawsze jest subiektywna i podjąć się jej może każdy z nas. Las, jako obiekt zainteresowania społecznego, może być pod formalno-prawną opieką właśnie dlatego, że jest społecznie użyteczny. Powstanie Parku Krajobrazowego w praktyce oznacza, pójście na kompromis pomiędzy zarządcą (Lasami Państwowymi) a potrzebami społeczno-kulturowymi i turystyczno-krajoznawczymi oraz rekreacyjnymi. To nie przyrodnicy i ekolodzy wychodzą na ulicę, podpisują petycję i głośno wyrażają spój sprzeciw. Robi to społeczność lokalna a ekolodzy-naukowcy mogą (i powinni) udzielać niezbędnego wsparcia merytorycznego. Przybiera to formę oddolnej inicjatywy, kolektywu społeczności lokalnej, która po nawiązaniu współpracy uczy się wszystkiego na własną rękę. Oczywiście, inaczej to wygląda w dużych organizacjach pozarządowych – ale ich cele są zupełnie inne. Organizacje takie zajmują się głównie nagłaśnianiem problemu, aby w ten sposób, wpłynąć na opinie publiczną oraz decyzje podejmowane przez polityków. Główne cele ochrony przyrody Ochrona przyrody powinna w swoich celach uwzględniać dążenie do zachowania bioróżnorodności biologicznej, ochronę gatunkową, ochronę dziedzictwa geologicznego i paleontologicznego oraz ochronę walorów krajobrazowych. Ostatni punkt, jest najbardziej rażący społecznie i to on stanowi główny motyw organizowania się społeczności lokalnych w ochronie przyrody. Społeczność taka, nie chce nadmiernego dewastowania pobliskiego lasu chyba że, zastosuje się odpowiednią argumentacje taką jak np. brak alternatywnych możliwości na wzrost gospodarczy (który może być związany z daną inwestycją). Ten ostatni jednak, często więcej zyska, jeżeli okolica wykorzysta potencjał turystyczny i postawi na ochronę tego, czego nie można z łatwością odbudować. Najsilniej przemawiające argumenty inwestorów to te, obiecujące miejsca pracy. Nie zawsze da się je zweryfikować, a gdy społeczność pożera fala bezrobocia, nikt nie będzie myślał o ochronie przyrody. Źródło: zielonazmiana.pl
  7. Sprawdź czy nie jesteś uzależniony od alkoholu, ile, co, i jak często pijesz?
  8. Napisz co najbardziej preferujesz i dlaczego akurat taki alkohol
  9. Jesteś fanem wysokich procentów %%% ? Rozmowy ogólne o mocnych trunkach
  10. Wysokoprocentowe napoje alkoholowe Są to spirytus, wódki, nalewki, likiery i inne trunki zawierające destylowany alkohol. Mogą zawierać dodatki: cukier, owoce, zioła, przyprawy, a nawet kwiatostany. Klasyfikacja jest trudna, ponieważ czasami pod jedną nazwą może kryć się alkohol sporządzony – w zależności od receptury – na przykład jako nalewka lub likier lub też do sporządzenia danego trunku mógł być użyty koniak. Zgodnie z definicją przyjętą na potrzeby Ustawy o wyrobie napojów spirytusowych oraz o rejestracji i ochronie oznaczeń geograficznych napojów spirytusowych, napojem spirytusowym jest m.in. napój o zawartości alkoholu wynoszącej minimum 15% obj.[2] Rodzaje wysokoprocentowych napojów alkoholowych: - absynt - anyżówka - arak - archi - armagnac - bimber - burbon - calvados - gin - genever - grappa - koniak - rakija - brandy - likiery - ajerkoniak – likier jajeczny - alasz – likier kminkowy - amaretto – likier migdałowy - echt stonsdorfer – likier ziołowy na bazie borówek i górskich ziół - goldwasser – likier ziołowy z płatkami złota - malibu – likier kokosowy na bazie rumu - sambuca - nalewki - piołunówka - orzechówka - cytrynówka - malinówka - nalewka z wiśni - dereniówka - smorodinówka - ratafia – likier lub wódka wieloowocowa - rum - rumtopf - śliwowica - tequila - whisky - winiak - wódka - siwucha - wódki smakowe - schnapps - pálinka - wiśniówka - żubrówka Źródło: wikipedia.pl
  11. Wasze dyskusje o różnego rodzaju winach, sposobu wytwarzania, jakie preferujecie wino, itp
  12. Tester

    Wino

    Krótka historia wina Historia wina jest tak stara jak historia ludzkości. Człowiek prehistoryczny wiedział juz jak robić wino. Najstarsze istniejące zapisy babilońskie i egipskie zawierają fragmenty dotyczące wina i jego wytwarzania. Chrześcijaństwo przypisuje wytworzenie pierwszego wina Noemu, ale dziś już wiadomo, że pierwsze wina powstały na Środkowym Wschodzie i Chinach, gdzie znane były już 3000 lat przed Chrystusem. Jedną z najlepszych winorośli w czasach faraonów była odmiana zwana Kankomet uprawiana również w winnicach Ramzesa III (1198-1167 p.n.e). To wino wzmiankowane jest ponad 200 razy w Biblii . Podobno to właśnie wino było częścią rytuału chrześcijańskiego i żydowskiego. Pierwsze ślady wina znaleziono u Sumerów, w dolnej Mezopotamii czyli obszarach położonych między Tygrysem a Eufratem (Mezopotamia oznacza ziemię między rzekami, „potam” = rzeka), obszarach zwanych kolebką cywilizacji. O winie wspomina się już od 2750 roku p.n.e, ale istnienie wina na tych obszarach datuje się na 5400 lat p.n.e. Cywilizacja Sumerów to okres między 2500 a 1900 przed Chrystusem. Pili oni zarówno wino jak i piwo, nawet do tego samego posiłku. Upijanie się w kulturze sumeryjskiej było akceptowane, upijali się nawet bogowie. Wino występuje już we wczesnym Egipcie (Pierwsza Dynastia – 3100-2890 p.n.e.). Z tego właśnie okresu pochodzą resztki winogron odnajdywane w wykopaliskach. Malowidła winobrania i wytwarzania wina zdobią ściany pałaców. Stąd wiadomo, że wino nalewano do wielkich amfor, zatykanych szmatami, skórą, korkiem i starannie pieczętowano. Amfory posiadały maleńkie otwory służące do wydalania dwutlenku węgla, nawet te otwory były często pieczętowane. Zdarzały się amfory z płaskim dnem, ale większość, aby łatwiej je było nosić, były ostro zakończone. W amforze dochodziło do ostatecznej fermentacji wina. Około 400 lat przed Chrystusem produkcja wina w Egipcie miała już charakter wysoce zorganizowany. Na amforach znajdujemy już oznaczenia wskazujące rok winobrania, nazwisko producenta, nazwę winnicy i inne informacje. Wino było popularne głównie w wyższych sferach. Pito je zarówno na przyjęciach jak i podczas świąt religijnych. Wina używano w celach medycznych, religijnych i przede wszystkim dla rozrywki. Żródła mówią o przewożeniu łodziami wina w wielkich drewnianych beczkach z jednego miasta do drugiego. Amfory z sumeryjskim winem wywożono również do coraz potężniejszej Persji. Persja była również krajem winiarskim, bywało, że wynagrodzenia wypłacano w postaci wina. Tylko młodym robotnikom nie wolno było płacić winem. Rodzące kobiety otrzymywały ekstra premię w postaci wina, aby zachęcić je do prokreacji. Herodot wspomina, ze wina używano również do zmiany podejmowanych na trzeżwo decyzji wodzów. U nas przy gorzałeczce podobno też wiele można załatwić. Nihil novi! Starożytna Grecja Produkcja i handel winem w starożytnym Egipcie, który był centrum handlowym Morza Śródziemnego, zaowocowały powstaniem nowoczesnej ekonomii, pieniądza, kontraktów, systemów płatniczych, procedur rozliczeń, powstaniem zawodu handlowca (jak byśmy powiedzieli dzisiaj), sądów a także rozwoju tak potrzebnego pomiaru czasu i kalendarza. Grecja była drugim po Egipcie krajem, który zawojowało wino. Po tragicznej zagładzie kultury minojskiej na Krecie związanej z wybuchem wulkanu na Terze (dzisiejszym Santorynie) około 1450 roku p.n.e., pierwsze związki z Egiptem prawdopodobnie zostały zapomniane. Znajomość uprawy i produkcji wina nieco póżniej dotarła do Grecji, prawdopodobnie poprzez Trację lub z Azji Mniejszej. Na obszarze Morza Śródziemnego sławne były wina z Chios, starożytnego Bordeaux. Wielką reputacją cieszyły się wina z Tasos, Lesbos i Rodos. Wina z Lesbos dojrzewały pod cienką warstwą drożdży, jak obecnie wina z Jerez. W pierwszej połowie pierwszego tysiąclecia p.n.e. Grecy zawojowali cały rejon Morza Śródziemnego, zapoczątkowując kulturę winną w nowych koloniach na Sycylii oraz w południowej Italii, którą nazywali Enotrią, krajem wina. Stąd winorośl rozprzestrzeniła się na resztę Italii. Centrum handlu winem była Pompea zniszczona wybuchem Wulkanu w 79 roku przed Chrystusem. Podobno wina stąd eksportowane były aż w rejon dzisiejszego Bordeaux. Żyjący w IV wieku p.n.e. grecki filozof i uczony Theophrastus, już wtedy zauważył związek między odmianą wina, klimatem i jakością gleby a Rzymianie kilka wieków póżniej zauważyli związek między niską wydajnością winnic a jakością greckiego wina. Mimo to, ten dionizyjski napój starożytnych Greków niewiele miał wspólnego ze współczesnym winem. Uczestnicy sławnych greckich sympozjonów pili wina mieszane z wodą, w naczyniach zwanych kraterami. Zwykle mieszano je w dużych kraterach napełnianych w 3/5 wodą i 2/5 winem. Nad mieszaniem wina osobiście czuwał sympozjarcha, król uczty, niekoniecznie gospodarz domu, amfitrion, dla którego zarezerwowane było agape, pierwszy toast przyjaźni. Czyste wino, acratos, podawane było tylko w bardzo małych ilościach na początku uczty. Była to właśnie libacja (dosłownie: rozlewanie), ofiara z wina czyli wylewanie do ognia wina zastępującego krew ofiarną. Pierwszy libację, jak wspomniałem wyżej, spełniał amfitrion, czyli ten u którego spożywano kolację, póżniej, oszczędni Grecy ograniczyli się do symbolicznego wznoszenia pucharów na cześć bóstw domowych i Dionizosa. I tak już zostało, dotąd nie lubimy wylewać za kołnierz. Libacja pozostała, ale jej znaczenie dalekie jest od pierwotnego. Sympozjon, co zwykle tłumaczy się jako uczta, dosłownie oznacza współpicie, był drugą częścią greckiej uczty. Jej uczestnicy leżąc po dwóch lub trzech na sofach, z wieńcami kwiatów na skroniach, prowadzili filozoficzne dysputy i wznosili toasty. Podczas sympozjonu gliniane lub cynowe kielichy nie mogły pozostawać puste. Niewolnicy bez przerwy je napełniali. Na sympozjonach pojawiali się często nieproszeni goście, parasitos (siedzący obok), czyli słynni pasożyci, którzy jak i dzisiaj, towarzyszą ludziom ustosunkowanym. Za możliwość przebywania w towarzystwie bogatych ziomków, musieli godzić się z kpinami i szyderstwem, często upijani siłą, ku uciesze biesiadujących. Na uczcie pito za zdrowie każdego, i to tyle razy ilu było obecnych, bo grzeczność wymagała odwzajemnienia toastu. Odmowa toastu karana była fantem: recytacją wiersza, tańcem nago lub obnoszeniem wokół sali młodej flecistki, jedynej wówczas kobiety dopuszczanej do wyłącznie męskich, przyjacielskich spotkań, jako że kobiety były wówczas formalnie wykluczone z życia towarzyskiego. Artyści z pewnością wiedzą, że powstanie teatru zawdzięczają winu! Co cap ma wspólnego z teatrem? Otóż kultowi Dionizosa towarzyszyły przedstawienia teatralne. Początkowo były to zwykłe procesje na cześć boga, hymny na chwałę Dionizosa czyli dytyramby, obsceniczne tańce przebierańców w maskach, odzianych w koźle skóry, demonstrujących wielkich rozmiarów narządy seksualne. Stąd już blisko do tragedii, greckie tragos oznacza po prostu capa. Do męczących i nudnych występów chórów zaczęto wprowadzać dialogi, które z czasem przerodziły się w prawdziwą sztukę teatralną. Grecy żyli bardzo skromnie. Ideał wspólnego życia kierującego się dobrymi prawami (euphomia) wymagał czasem surowych praw, szczególnie praw przeciwko zbytkowi. Stąd też prawo ściśle określało np., że podczas pogrzebowej libacji nie można było spożyć więcej wina niż 3 conges (około 10 litrów), na trzy litry oliwy. Wróćmy jednak do greckiego, antycznego wina. Grecy uważali wino za napój cywilizowany. Miarą tej cywilizacji była sztuka mieszania wina z wodą. Po winobraniu Grecy pili młode wino, prawie jak współczesne beaujolais, ale bardzo słodkie. Nie stosowano, jak w Egipcie, fermentacji w kadziach. Wino było więc nieustabilizowane, łatwo ulegało skwaśnieniu. Aby wino dało się długo przechowywać doprawiano je ziołami, miodem, mieszano z innymi winami, czasem dodawano wody morskiej. Luksusem było dosładzanie wina trzciną cukrową, która wówczas uważana była za lekarstwo. Młode wino było także wielokrotnie gotowane, aby się nie zepsuło. W Grecji, w odróżnieniu od Rzymu, chętnie mieszano różne wina. Zmieszanie słodkich muskatów z Niksos lub Tasos z cierpkim winem korynckim zmieniało je w płynny aksamit. Tak, korynckie wino uważane było wówczas za trunek, który zmusał każdego zbrodniarza do wyznania zbrodni! Takich „korynckich” win i dzisiaj nam nie brakuje. To, że uważali picie czystego wina za barbarzyństwo też jest zrozumiałe. Dlaczego? Otóż wino Egipcjan, Greków i Rzymian nie dałoby się pić inaczej. Taka mikstura trudna byłaby do spożycia. Najlepsze, słodkie wina przechowywano w glinianych dzbanach i amforach. Wina codziennego użytku trzymano w bukłakach z kożlej skóry lub świńskich pęcherzach. Jaki to miało wpływ na smak wina możemy sobie wyobrazić. Grecy nie zadawalali się wyłącznie własną produkcją, importowali także wino z Italii. Słynny atleta Milon z Krotony podobno dziennie wypijał dziesięć litrów wina z Kalabrii, znanego do dziś jako Ciro (i tak głównym składnikiem tego wina było i jest Gaglioppo, przywiezione tu przez Greków). Wina greckie wysoko cenili sobie Rzymianie, zachwycał się nimi Wergiliusz. Póżniej, w okresie Renesansu, lubowali się w nich książęta Mediolanu. Wawrzyniec Wspaniały (Il Magnifico, II poł.XV w.) z Florencji był amatorem win z Malwazji. Oczywiście należy wziąć małą poprawkę na fakt, że starożytność była wtedy w modzie. Całowanie w usta czyli wino w starożytnym Rzymie A teraz o pocałunku w usta. Był czas kiedy kobietom rzymskim zabraniano używania wina pod karą chłosty a nawet śmierci. Napojem kobiet mogło być jedynie passum, wywar z rodzynek (reminiscencją tego napoju jest chyba niezwykły, węgierski nektar o konsystencji miodu, niegdyś sprzedawany w aptekach pod nazwą vinum tokayense passum, o wysokiej zawartości minerałów i witamin). Katon Starszy, zwany Cenzorem, nie cierpiał kobiet i pijał tylko wodę, co było czymś niezwykłym wśród Rzymian. Mówił bez ogródek: „Jeśli ujrzysz, że twoja żona pije wino, zabij ją!”. Od zamierzchłych czasów wino utożsamiano z krwią. Mówiono, że wino to krew winorośli. Kobieta pijąc wino, uważano, dopuszczała się cudzołóstwa. Wierzono, że wino spędza płód, jako że jedna krew wypiera drugą. Wino było obok mleka, krwi i wody, magicznym płynem składanym bogom. Idąc za rozumowaniem Rzymian, opilstwo (którego mogłaby dopuścic się kobieta) było wyrazem opętania, opętanie zaś utożsamiano z gwałtem, a kobieta zgwałcona nigdy nie mogła być cnotliwa i czysta. Tak czy owak Rzymianie uznali, że trzeba chronić słabe kobiety przed piciem, a rodziny przed hańbą! Dlatego w Rzymie przyjął się zwyczaj całowania żony w usta, brzmi to słodko, ale powód całowania był zdecydowanie prozaiczny. Czcigodny rzymski patrycjusz, wracając do domu, mógł w ten sposób sprawdzić, po oddechu, czy żona podczas jego nieobecności dopuszczała się świętokradztwa, a nade wszystko nie uszczuplała zapasów domowej „piwniczki”. A nam wydaje się, że całowanie w usta jest czymś co stworzyła natura… Obyczaje zdecydowanie rozluźniły się w okresie Cesarstwa. Za czasów Katona, wzorując się na greckich dionizjach, zaczęły szerzyć się w Rzymie kulty bachiczne. Tajne stowarzyszenia oddające się orgiastycznym praktykom, mogły być dla Rzymian groźniejsze niż samo wino. Rozluźnieni winem niewolnicy mogliby zacząć myśleć o uwolnieniu się spod jarzma Rzymian, dlatego też w wielonarodowej armii rzymskiej, do uzdrowienia wody podczas przemarszów używano częściej octu niż wina. Rzymska ludność wiejska nie piła wina, bo było kosztowne; pragnienie gaszono wodą z dodatkiem octu winnego, a za piwem Latynowie nie przepadali. Rzymski patrycjat nie żałował sobie wina, na ogół jednak starano się przestrzegać prawa ograniczające zbytek oraz nakazy zwykłej przyzwoitości. Uczta, commissatio (to samo co grecki sympozjon), zwykle rozpoczynała się kolacją (cena) wieczorem około ósmej (dzisiaj godzina szesnasta) i kończyła się najpóźniej o północy. Najbardziej zagorzali bankietowicze wykorzystywali piórka, aby zmusić się do wymiotów, aby móc dalej jeść i pić. Seneka, słynny rzymski krasomówca, wyrażał się o nich pogardliwie: „rzygają, żeby jeść, jedzą, żeby rzygać”. Jeśli już jesteśmy przy jedzeniu: czkanie przy stole było czymś przyzwoitym i grzecznym. Znany nam także z filmów, wyniesiony przez pretorianów po śmierci Kaliguli na tron cesarski, Klaudiusz miał szansę umrzeć na zatrucie alkoholowe, gdyby nie otruła go własna żona Agrypina. To właśnie Klaudiusz wydał specjalny edykt dopuszczający także inne dźwięki podczas uczty.., podobno przez całe swoje krótkie życie ani przez godzinę nie był trzeźwy. O innych zachowaniach nie będę tu wspominał, bo nasza współczesna wrażliwość mogłaby odebrać nam apetyt. Aby zakończyć temat uczty rzymskiej, wspomnę tylko słowa Pliniusza z jego Historii Naturalnej: Jeśli dobrze się zastanowić, to widać, że nic człowieka nie zaprząta w życiu bardziej niż wino; jak gdyby natura nie obdarzyła nas najbardziej zbawiennym napojem, dając nam wodę, którą piją wszystkie inne zwierzęta. Tak jak i dzisiaj toasty wznosi się przy różnych okazjach. Horacy na wieść o śmierci Kleopatry wykrzyknął: Nunc est bibendum! (dosłownie: teraz pijmy, w wolnym przekładzie Józefa Zawirowskiego, Horacy, Wybór poezji brzmi to: Teraz należy wina wychylić puchary!) Inna złota myśl, tym razem Owidiusza, w jednej z jego ód brzmiała: Nunc vino pellite curas (Smutek utopmy dziś w winie!). Te pijackie zawołania Starożytnych ciągle, w takiej czy innej formie, używane są do dziś. Filozofię wynaleźli Grecy, ale tylu złotych myśli przy winie nie stworzyła żadna inna cywilizacja. Przy piwie jest to chyba niemożliwe. We wczesnych latach Republiki wino nie było najważniejszą rzeczą dla Rzymu. Dopiero po pokonaniu Etrusków, wojowniczych Samnitów (dzisiejszy obszar na południowy-wschód od Lacjum i Kampanii), Greków, Filipa Macedońskiego oraz zniszczeniu Kartaginy, Rzymianie zaczęli inwestować w winnice. To zniszczona Kartagina (146 rok p.n.e.) umożliwiła Rzymianom szybkie opanowanie uprawy winorośli i wytwarzania wina, bo tam powstały najwcześniejsze prace o winie i rolnictwie. Senat rzymski polecił przetłumaczyć je po łacinie. Ironią jest, że to właśnie Katon, który najbardziej nalegał na zniszczenie Kartaginy, był pierwszym, który wykorzystał te prace i sam napisał pierwsze rzymskie dzieło o rolnictwie, De Agri Cultura, w którym szeroko traktuje o winiarstwie. Przez pierwsze dwa wieki wino eksportowano także do prowincji, głównie do Galii. Za wino Rzymianie otrzymywali, tak potrzebnych do pracy w winnicach, niewolników. Eksport za Alpy był tak wielki, bo jak pisze Pliniusz, Gallowie byli ogłupieni przez wino, które pili bez zmieszania z wodą i bez umiaru. Sytuacja zmieniła się w pierwszym wieku, kiedy zapotrzebowanie na wino stało się tak wielkie, że bardziej opłacało się sprzedawać je na rynku wewnętrznym niż je eksportować. Spowodował to wybuch Wezuwiusza, który zniszczył wiele najlepszych winnic w Italii. Plantatorzy obsadzali więc winoroślą pola dotychczas używane pod uprawę zbóż. Nadal jednak brakowało wina na rynku. Konieczny stał się import z Iberii (Hiszpanii) i Galii. Jak pisze Pliniusz, w tym czasie Iberia stała się najważniejszym eksporterem wina do Rzymu. Rozpoczął się też pierwszy eksport win z Galii Narbońskiej (Narbonensis). W Galii, prawdopodobnie wtedy, zaczęto sadzić odmianę biturica, protoplastę dzisiejszych odmian Cabernet. Dynamiczny rozwój winiarstwa spowodował nadmiar wina i aby ochronić rodzime winiarstwo, edyktem z 92 roku, Domicjan zakazał zasadzania nowych winnic i nakazał wykarczować połowę istniejących winnic w prowincjach. Cesarz Karakalla w 212 roku, przyznając obywatelstwo wszystkim wolnym mieszkańcom imperium, zniósł przywilej uprawy winorośli przysługujący wyłącznie obywatelom Rzymu (Constitutio Antoniniana). Odtąd, winiarstwo mogło rozwijać się bez przeszkód w całym cesarstwie. CO wiemy o winach, które pito w cesarstwie? Mulsum było tanim winem osłodzonym miodem, często rozdawanym plebsowi podczas publicznych wydarzeń, by otrzymać ich polityczne poparcie. Dla oszczędności, niewolnikom, z wody, skórek i łodyg produkowano wino zwane lora, cienkie i gorzkie. Plebs rzymski i żołnierze pili więc nieco lepsze wino. W roku 37 przed Chrystusem, Varro napisał dzieło o rolnictwie, w którym zamieścił kilka interesujących spostrzeżeń o ówczesnym winie. Otóż napisał tam, że jedne wina nadają się do picia w ciągu roku, zanim staną się zbyt gorzkie, inne zaś takie jak falerneńskie, wraz z wiekiem stają się coraz lepsze. Wiek póżniej, znany nam już Pliniusz potwierdził, że wino falerneńskie jest znakomite po dwudziestu latach i więcej. Nie ma drugiego takiego wina i miejsca tak głęboko zakorzenionego w rzymskiej mitologii jak Falerno. Wiąże się ono nierozerwalnie z bogiem wina – Bachusem. Legenda mówi, że Bachus w swojej śmiertelnej postaci ukazał się staremu rolnikowi o imieniu Falernus, żyjącemu na zboczach góry Massico (na granicy miedzy Lacjum i Kampanią). Mimo, że Bachus w niczym nie przypominał boskiej postaci, Falernus ugościł przybysza wszystkim co miał, mlekiem, miodem i owocami. Wzruszony Bachus wynagrodził staremu rolnikowi jego gościnność zamieniając mleko w wino. Falernus upił się i zasnął natychmiast. W tym momencie Bachus zmienił zbocza Massico w ogromną winnicę, zapoczątkowując tradycje i sławę wina, o którym głośno było w cesarstwie rzymskim.. Falernum albo Falerno, wychwalane i rekomendowane było przez wszystkich poetów klasycznego Rzymu. Pili je rzymscy cesarze i armia podbijająca świat dla rzymskiego imperium. Po upadku Cesarstwa Zachodniego o Falernum nieco zapomniano, ostatnie momenty splendoru przeżywało w Królestwie Neapolu. W ostatnich latach zaczyna się wykorzystywać komercyjnie fascynację historią i mitologią tego sławnego wówczas wina. Efektem tego jest polepszenie się jakości wina i uzyskanie klasy DOC (Falerno del Massico). Wino falerneńskie, produkowane było z odmiany zwanej po łacinie Vitis Aminea. Prawdopodobnie był to dzisiejsze Greco (Greco di Tufo), przeniesione przez kolonistów greckich nad Zatokę Neapolitańską. Rozróżniano aż trzy typy Falerno, w zależności od wysokości upraw. Te w środkowej części zbocza były najlepsze, w dolnych partiach powstawało proste wino falerneńskie. Wielki Galen (II w.), lekarz w szkole gladiatorów, potem osobisty lekarz Marka Aureliusza, używał tego wina do obmywania ran gladiatorów. Wino falerneńskie, które odkrył w cesarskich piwnicach na Palatynie, nie miało sobie równych przy tworzeniu mikstur stanowiących antidotum na truciznę, w przypadku prób otrucia cesarza. Wydaje się to oczywiste, jako że Rzymianie nie mieli jeszcze pojęcia o destylacji, stąd wino było najsilniejszym środkiem alkoholowym w owym czasie, przypuszcza się, że miało 15-16% alkoholu. Falernum jest tym winem, jak opisuje Petroniusz w Satyriconie, które pito na słynnej z ekscesów uczcie Trymalchiona, wyzwoleńca syryjskiego, a Pliniusz pił je prawie dwieście lat póżniej i jak twierdził, podawano je Kaliguli, gdy miało 160 lat! Rzeczywiście, prawdziwy Falernian uważany był za wino rzadkie i kosztowne, jest mało prawdopodobne był powszechnie dostępny. W roku 77, Pliniusz Starszy, dwa lata przed swoją śmiercią podczas wybuchu Wezuwiusza, skompletował swoją ogromną Historię Naturalną (37 ksiąg). Tom XIV tego dzieła traktuje właśnie o winie, jego uprawie i winifikacji. Narzeka tam również na wzrost produkcji tanich win i spadku ich jakości (dzisiaj narzekamy tak samo). Tam spotkać można się z opinią, że najlepszym wtedy winem było Caecuban z Lacjum (lepsze niż Falernum). Niestety, narzeka Pliniusz, Neron zniszczył winnice budując na ich miejscu kanał łączący jezioro Baiae z portem w Ostii. August preferował wino zwane Setine, niektórzy uważają jednak, że mogło to być wino retyckie (z okolic dzisiejszej Werony). Wśród wielu win wyróżniało się także wino ze wzgórz Albani (dzisiaj Colli Albani), na południowy wschód od Rzymu.Dzisiaj znamy stąd popularne Frascati i Colli Albani. Niedaleko mieści się miejsce wypoczynku Jana Pawła II – Castel Gandolfo. Jako ostanie wymienię wino mamertyńskie z Messyny (nazwa nie pochodzi od rzymskiego więzienia lecz od najemnych żołnierzy italskich osiadłych na Sycylii), było to ulubione wino Juliusza Cezara. który serwował je na publicznych bankietach. Początkowo Rzymianie pijali wina greckie, potem, mniej więcej w II w.p.n.e zaczęli robić je sami. Pięćset lat póżniej notowano już tak dużą ilość rodzajów win, że aby je wymienić, musiałoby to zająć wiele stron. Rzymianie zdecydowanie preferowali wina białe. Gdy popyt na nie był zbyt duży, odbarwiano wina czarne siarczaną parą. Białe wino o kolorze bursztynu starzało się piętnaście lat, niektóre typy nawet 25 lat. Nawet te najlepsze, starzone kilkadziesiąt lat, bywało, smakowały jak bardzo słodki ocet. Podobnie jak w Grecji, Rzymianie także gotowali i aromatyzowali wino. Otrzymywali wtedy winną ciecz zwaną defrutum, caraenum lub sagra, o objętości o połowę lub dwie trzecie mniejszą. Do niej dodawano miodu, wg Columelli i Pliniusza, 10 litrów miodu na 13 litrów wina. Mikstura ta macerowała jeszcze przez miesiąc i była gotowa do spożycia. Wytwarzano także wina z dodatkiem ziół leczniczych np. to zwane nectaule zawierało oman, roślinę żółciotwórczą i wykrztuśną, myrtidanum zawierało mirt, skuteczny na kolkę i przypadłości ginekologiczne (tylko wtedy mogły spożywać je również kobiety). Wino fermentowano i przechowywano oczywiście w amforach do czasu, kiedy zaczęto importować wynalezione przez Gallów beczki. U Columelli, znanego rzymskiego agronoma (około 65 roku) w De Re Rustica, można spotkać informacje, że wina smakowały żywicą (należy przypuszczać, że podobnie jak w Grecji musiano uszczelniać amfory żywicą). Teraz najciekawsze: wina nie przechowywano w piwnicy, lecz na górnym piętrze domów, obok przewodów kominowych, czyli w apotheca. Rzymianie cenili sobie pochodzący od komina smak dymu. Columella uważał, że najlepszy dym dają rury z łaźni. Warto też wiedzieć, że na wspaniały pomysł składowania wina w piwnicy wpadli dopiero średniowieczni zakonnicy, uznając to za najlepsze miejsce dla uchronienia zapasów przed barbarzyńcami. Wtedy, jak można się domyślić, walor chłodnej piwnicy nie miał dla braciszków większego znaczenia. Gallowie Zafascynowani kulturą grecką i rzymską zapominamy o niezwykłej, chociaż nadal mało znanej kulturze ludów celtyckich. Obszar kultury celtyckiej w II wieku przed naszą erą obejmował wiekszą część Europy zachodniej od dzisiejszej Irlandii, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Luksemburga, Szwajcarii, Austrii, po dzisiejszą Serbię, Słowenię, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię oraz północno-zachodnią Turcję. Obejmował ponadto poważną część Włoch, Holandii, Niemiec Portugalii i Hiszpanii. Obszar podbojów Celtów był więc zbliżony wielkością do obszaru Cesarstwa Rzymskiego. Celtowie nie byli narodem, ale zawdzięczamy im łańcuch, buty do konnej jazdy, koło ze szprychami(?), celtyccy rolnicy nauczyli nas płodozmianu i używania nawozu. Społeczeństwa celtyckie tradycyjnie ignorowane są przez podręczniki historii, chociaż ich wpływ na historię Europy nie da się przecenić. Większość źródeł o Celtach, szczególnie Gallach, znamy ze źródeł pochodzących od nieprzyjaznych im Greków i Rzymian, którzy traktowali ich jak obłąkanych. Gallowie byli główną grupą etniczną wśród Celtów, kontrolowali obszar dzisiejszej Francji i Szwajcarii. To oni najechali Rzym i Grecję. To oni po śmierci Aleksandra Wielkiego migrowali do Azji Mniejszej, do Frygii i Kapadocji, tworząc niezależną kulturę Galatów. Nazwa ta jako prowincja rzymska przetrwałą aż do VII wieku. Celtowie nigdy nie stworzyli imperium. Nie mieszkali w miastach, nie zbudowali wiele twierdz, często się przemieszczali. Raczej przejmowali zdobycze innych cywilizacji: Etrusków, Greków, Rzymian. Dla powstającego Cesarstwa Rzymskiego, ludy celtyckie stanowiły ogromny problem. W 218 roku p.n.e. Celtowie wsparli Hannibala, który na grzbietach słoni przedostał się na czele swojej armii, przemierzywszy dzisiejszą Hiszpanię i południową Francję, do Italii. Wówczas to Rzymianie postanowili ostatecznie rozprawić się z nieprzewidywalnymi Celtami. Najpierw zaatakowali Celtów na Półwyspie Iberyjskim. Dokonał tego wysłany przez Rzym, Scypion Afrykański, który póżniej zniszczył także Kartaginę. Dzisiejsza Prowansja to dawna, powstała w latach trzydziestych II wieku p.n.e., rzymska „Prowincja”. Ostatecznego podboju Galii, niezwykle spektakularnego, dokonał Juliusz Cezar w latach 58-50 p.n.e. Ostatni wielki wódz galijski Wercyngetoryks, poniósł porażkę w 52 roku p.n.e.w Alezji, która była stolicą galijskiego plemienia Mandubiów, w czasie wielkiego powstania antyrzymskiego. Ci którzy będą podróżować do Burgundii winni wiedzieć, że jest to obecne Alise-Sainte-Reine w departamencie Cote d’Or. Jesteśmy już coraz bliżej wina. Celtowie jednak nie znali wina, podstawowym ich napojem była woda. Paryż i Chartres to stare polityczne centra regionów celtyckich. W początkach Średniowiecza ta potężna grupa ludów została zdominowana na południu przez Rzymian a od północy, wywodzące się też z Celtów, plemiona germańskie. Źródło: festus.pl
  13. Rozmowy wszystkiego co dotyczy złocistego napoju, rodzaje piwa, warzenie itp
  14. Tester

    Piwo

    Piwo towarzyszy ludziom od tysięcy lat, pierwsze cywilizacje potrafiły już wytwarzać ten złocisty trunek. Naukowcy przypuszczają, że piwo zaczęto warzyć wtedy, kiedy człowiek zmienił swój tryb życia, z koczowniczego na osiadły. Zaczął on wtedy zajmować się uprawą zbóż i w ten sposób otrzymywał podstawowy składnik piwa. Można sobie wyobrazić, jak po ugotowaniu skiełkowanego ziarna człowiek jaskiniowy pozostawił wywar, który po fermentacji okazał się wspaniałym napojem. Pierwsze udokumentowane piwo zostało uwarzone około 6500 roku p.n.e.(dokumentacja to gliniane tabliczki pokryte pismem klinowym) wtedy to piwo wyprodukowała antyczna cywilizacja sumeryjska. Z kiełkującego ziarna jęczmienia i pszenicy formowano tzw. Chleb piwny, który po wysuszeniu poddawano fermentacji aż do uzyskania mętnego napoju. Wykopaliska z Curanu potwierdzają hipotezę, że już w erze neolitu Sumerowie umieli wytwarzać piwo. Obok chleba było ono podstawowym artykułem spożywczym. Sikaru, bo tak Sumerowie nazywali piwo, niewiele przypominało dzisiejszy klarowny napój. Było bardzo gęste i pite było tylko przez rurkę. Sikaru warzono i sprzedawano tylko w specjalnych lokalach, zwanych bit sikaru, które często były ulokowane w pobliżu świątyń. Należy podkreślić, iż wywarzaniem sikaru zajmowały się tylko kobiety. Zawodowi piwowarzy zajmowali się tylko nadzorem. Pa-E-Bi, bo tak nazywano właścicieli browarów, cieszyli się bardzo dużym szacunkiem. Przysługiwały im przywileje, byli między innymi zwolnieni od służby wojskowej. Sumerowie warzyli aż 16 gatunków piwa, z czego 8 produkowano z pszenicy, 5 z jęczmienia oraz 3 z mieszanki zbóż. Piwo dzieliło się na męskie, z dużą zawartością ekstraktu i alkoholu oraz żeńskie, łagodne z dodatkiem wanilii, korzeni lub soku daktylowego. Po upadku imperium Sumerów ich spadkobiercy, Babilończycy, rozwinęli produkcję piwa. Piwowarzy babilońscy produkowali piwo jęczmienne i pszeniczne z dodatkiem jagód leśnych, miodu, soku drzew, ziół, a dla nadania goryczki dodawano dzikiego romazynu lub garbownika mirtolistnego. Wprowadzili kilka ulepszeń w procesie wytwarzania piwa, to oni jako pierwsi użyli chmielu w procesie produkcji piwa, instalowali także w warzelniach piece paleniskowe. W tym okresie liczba gatunków piwa wzrosła już do około 20. Produkowano piwa zarówno ze skiełkowanego jęczmienia "sikaru" jak i ze słodu pszenicznego "kurunnu". Ulubionym piwem bogatszych sfer było piwo "shekar" o podwyższonej zawartości alkoholu. Napój ten używany był jako forma zapłaty, najprostszy robotnik dostawał 2 litry piwa dziennie, a kapłani do 5 litrów. Prawdziwy kult piwa stworzyli Egipcjanie. Badania archeologiczne wykazały, iż Egipcjanie stosowali drożdże w czystej postaci, a piwo było tak trwałe, że rozwożone je po całym kraju oraz eksportowano do Grecji. Patronem piwowarów był Ozyrys, a Izyda była opiekunką zbóż. Od czasów Pierwszej Dynastii, która panowała ponad 5000 lat temu, żadna ceremonia żałobna nie mogła się obejść bez piwa. Technika produkcji piwa, opisana na papirusach i na freskach egipskich była taka: słodownia zboża, takie jak jęczmień, proso, i orkusz (pierwotna odmiana pszenicy) były grubo mielone, zagniatane wodą, formowane w bochenki i pieczone, co umożliwiało ich przechowywanie i transport. Aby uzyskać napój, należało bochenki połamać i zostawić na kilka dni w wodzie dla przefermentowania. Sposoby warzenia piwa ciągle udoskonalano. W miejsce glinianych kadzi i kotłów do warzenia piwa zastosowano naczynia miedziane. Odkrycie w latach 70 naszego wieku całego browaru egipskiego z tamtej epoki pozwoliło stwierdzić wysoką technikę piwowarską co było niewątpliwą przyczyną wielkiej popularności piw egipskich. Wytwarzano wtedy 14 gatunków piwa, gdzie najpopularniejszym było "zythum" (jęczmienne z dodatkiem soku daktylowego), piwem męskim było "dizythum" (dubeltowe) o zawartości alkoholu 10-15%. W tym samym czasie, przed 4000 lat, na Dalekim Wschodzie znali piwo również Chińczycy. Najdawniejsze chińskie teksty wspominają o napoju wytwarzanym z prosa, dobrze sklarowanym po fermentacji. Był on przeznaczony głównie na ofiary składane przodkom, toteż należało spożywać go umiarkowanie, a wszelkie objawy nietrzeźwości były surowo karane. Cywilizacja grecka i rzymska odwróciły się od piwa, wybierając wino. Pliniusz Stary określał piwo nazwą wina z jęczmienia i traktował je pogardliwie. Od początków chrześcijaństwa wino wiązało się ściśle z rozprzestrzenianiem tej religii w Europie, podczas gdy piwo pozostawało napojem pogan i barbarzyńców. Podczas pierwszego tysiąclecia naszej ery ostatnim bastionem kultu piwa w Europie byli Skandynawowie, Celtowie, Germanie, i północni Słowianie. Przenosząc rolę sakralną na wino, chrześcijaństwo toleruje jednak piwo jako napój orzeźwiający. Z czasem społeczności zakonne, spadkobiercy egipskich tradycji, które dotarły do nich za pośrednictwem Greków, udoskonalili technikę produkcji piwa. Świadczy o tym dokument z IX wieku, przedstawiający plan opactwa ST. Gallen z 820 roku w Szwajcarii, mnisi przygotowywali odrębny gatunek piwa: najlepsze – Prima Melior, słabsze – Cerevisia do codziennego użytku w klasztorze i ostatni gatunek- Tertia, przeznaczony dla spragnionych pielgrzymów. W okresie średniowiecza warzeniem piwa zajmowali się głównie mnisi klasztorni a surowiec do produkcji piwa pochodził z danin i darów. Właśnie klasztorom zawdzięczamy dwa ważne pomysły, które utorowały drogę do dzisiejszego typu piwa, najbardziej rozpowszechnionego w świecie. Pierwszym z nich było zastosowanie do produkcji piwa chmielu (1000r.), który zastąpił inne przyprawy używane do aromatyzowania piwa. Drugą nowością była fermentacja z zimnej piwnicy, zapoczątkowana w jednym z klasztorów bawarskich, o czym świadczy protokół z obrad zarządu miejskiego Monachium, z roku 1429. Pomysł ten pozostał jednak niezauważony i musiał czekać ponad cztery stulecia na ponowne odkrycie. Piwowarstwo niemieckie już w średniowieczu było na pierwszym miejscu w Europie. Zachodziła jednak poważna różnica w sytuacji prawnej tego rzemiosła na północy i na południu Niemiec. O ile w potężnych i bogatych miastach hanzeatyckich jak Brema, Hamburg, warzenie piwa było przywilejem cechów i zarządów miejskich, to w południowych księstwach niemieckich był to najczęściej przywilej panującego. Pisząc o historii piwa nie sposób pominąć roli naszego kraju w produkcji piwa. W Polsce piwo można nazwać napojem narodowym. Powód tego jest dosyć prozaiczny- w naszym kraju nie dojrzewa winorośl. Gall Anonim w swoich kronikach pisał: "...Goście Piasta obficie zapijali jedzenie beczułką dobrze sfermentowanego piwa, którego ciągle ubywało". Zaś Jan Długosz opisując nasze obyczaje wspomina: "wino tu rzadko używane. Ma jednak naród polski napój warzony z pszenicy, chmielu i wody, po polsku piwem zwany. Ale nie ma nadeń lepszego dla pokrzepienia ciała. Jest nie tylko rozkoszą mieszkańców, lecz i cudzoziemców". W Polsce pierwszy zapis określający prawa odnoszące się do produkcji i sprzedaży piwa pochodzi z 1272 roku. Na większą skalę warzono je w klasztorach cystersów, później w XIII i XIV wieku przywileje królewskie nadawały to prawo miastom. W wieku XVI na naszych ziemiach działały już 86 browary. Funkcjonowały także specjalne urzędy nadzorcze, które kontrolowały jakość i sposób wyrobu piwa. Fałszowanie trunków tzw. podpiwkiem karane było bardzo surowo, z utratą głowy włącznie. Podobnie jak w innych krajach północnej Europy, w Polsce przez całe stulecia warzeniem piwa w domu zajmowały się kobiety i to było zajęcie niemal tak codzienne, jak wypiek chleba. Pierwsze browary typu rzemieślniczego pojawiły się w miastach europejskich między XI a XIII stuleciem. Rozwój miast pociągał za sobą specjalizację zawodową i zapewniał liczną klientelę, wystarczającą dla utrzymania się fachowców. Cechy piwowarów powstały w Londynie i w Trondheim już w XI wieku. W krótkim czasie objęły niemal całą średniowieczną Europę. Przywilej produkcji piwa uzyskiwało się w owych czasach niełatwo. Na przykład wolno było warzyć piwo tylko w chłodnej porze roku, od dnia św. Macieja do św. Jerzego, aby uniknąć skwaśnienia produktu. Dostęp do zawodu ograniczały cechy, narzucające obowiązek praktyki czeladniczej. W Paryżu trwała ona na przykład trzy lata. Umiejętności piwowarów nie były jedynym problemem. W okresach trudności surowcowych zastępowano chmiel gorzkimi ziołami, a jęczmień tańszym owsem i żytem. W 1434 roku, w Toruńskim mieście Weissensee, wydane zostały „ Statuta thaberna”. W niech zawarte było postanowienie, że do wytwarzania piwa używać można tylko trzech surowców: jęczmienia, chmielu i wody. W 1447 roku podobne zasady prawne dotyczące produkcji piwa ustanowiono także w Monachium. Najważniejszym aktem prawnym w tej dziedzinie, obowiązującym w Niemczech do dzisiejszego dnia, jest „Reinheitsgebot”, czyli „prawo czystości”. Zostało ono ustanowione 23 kwietnia 1516 roku na zjeździe w Ingolstadt przez rządzących Bawarią książąt, Wilhelma IV i Ludwika X. Powyższe prawo mówiło, że surowcami do produkcji piwa mogą być tylko słód jęczmienny, chmiel i woda. Obowiązuje ono przy produkcji pi dolnej fermentacji. Od pierwszej połowy XIX wieku technika warzenia piwa była niemal taka sama jak ta, którą stosowali średniowieczni zakonnicy. W latach trzydziestych XIX wieku w Niemczech i Austrii zaczęto rozpowszechniać ciemne piwo monachijskie dolnej fermentacji. Należy podkreślić, iż największy sukces odniósł w tej dziedzinie czeski browar „Prazdroj” w Pilznie. W 1842 roku przeprowadzono tam po raz pierwszy fermentację w temperaturze od 7C do 12C, uzyskując przy tym słomkowozłocisty, klarowny i nasycony dwutlenkiem węgla napój o dominującym aromacie chmielowym. W takich warunkach drożdże osadzają się szybko i pozostają na dnie kadzi fermentacyjnej, stąd nazwa dolnej fermentacji. Jest ona rozpowszechniona dziś we wszystkich krajach świata. Mówiąc o dolnej fermentacji należy podkreślić, że głównym problemem było to, by podczas tejże fermentacji zachować odpowiednie chłodzenie piwnic. Rozwój transportu pozwolił XIX- wiecznym piwowarom sprowadzać i magazynować potrzebne zapasy lodu. Browary amerykańskie, na przykład, zużyły w roku 1875 około 30 milionów ton lodu. Tymczasem postęp techniczny szedł wielkimi krokami. W końcu XVIII wieku James Watt buduje i ulepsza maszyny parowe. Pierwszą taką maszynę w browarze „Spatenbrau” w Monachium instaluje G. Sedlmayr w roku 1846. Prawdziwy przewrót w technice stanowił jednak dla browarów wynalazek maszyny chłodniczej. Została ona zainstalowana w 1871 roku przez Carl’a von Linde. Od tej chwili piwowarzy uniezależnili się od klimatu. Podstawy dla nowoczesnej technologii piwowarskiej stworzył rozwój nauki, przede wszystkim mikrobiologii, za sprawą Ludwika Pasteura. Jego badania nad fermentacją: mlekową, masłową, alkoholową, octową, przeprowadzone w latach 1857-1868, oraz nad pasteryzacją, do dziś dnia mają w technologii piwowarskiej zasadnicze znaczenie. Badania nad drożdżami piwowarskimi prowadzone w laboratorium browaru Carlsberg w Kopenhadze przez Emila Chrystiana Hansena, dzięki wynalezieniu przez niego w 1883 roku metody wyodrębnienia i prowadzenia czystych kultur, pozwoliły oprzeć na ich zastosowaniu produkcję w browarze, co przyczyniło się do ogromnej poprawy jakości piwa. Metodę Hansena ulepszył i rozwinął w 1893 roku Paul Linder. Rozwój kolejnictwa miało także duży wpływ na produkcję piwa. To spowodowało, że w drugiej połowie XIX wieku zmieniły się warunki działania przemysłu piwowarskiego. Korzystając z szybkiego i taniego transportu browary mogły wysyłać swoje piwa na duże odległości i zaspokajać potrzeby wielkich ośrodków przemysłowych. Rozmiary zakładów i zdolności produkcyjne rosły szybko. W tym czasie powstał szereg znanych do dzisiaj browarów. Źródło: Ściaga.pl
  15. Kim jest Rick Simpson i czym jest Rick Simpson Oil (RSO)? Jeśli interesuje Cię medyczna marihuana, usłyszysz nieuchronnie o formie konopi nazywanej Rick Simpson Oil lub RSO. RSO to skoncentrowana forma oleju z konopi, o której wiadomo, że ma korzyści medyczne, szczególnie w przypadku raka, ale skąd się wzięło RSO? I kim jest Rick Simpson ? Początek odkrycia przez Ricka lekarstwa na raka rozpoczyna się w 2003 roku, kiedy u Ricka Simpsona zdiagnozowano raka podstawnokomórkowego skóry. Miał trzy miejsca zaatakowane komórkami rakowym na ciele. Dwa na twarzy i jedno na szyi. Decyzja Ricka dotycząca sposobu wyleczenia raka zmieniła świat. Chirurgia nie przyniosła pożądanych efektów, więc Rick postanowił spróbować czegoś innego. Przez prawie rok, Rick przyjmował olej, który był wynikiem ekstrakcji konopi indyjskich i przyjmował go doustnie przez rok. Spożywał olej z powodu innych kłopotów zdrowotnych, ale diagnoza raka przypomniała mu coś, co kiedyś usłyszał w radiu. Usłyszał, że naukowcy University of Virginia stwierdzili, że tetrahydrokannabinol (THC) może zabijać raka u myszy. Doszedł do wniosku, że jeśli zabija raka u myszy, to może również zabić jego raka. Olejem RSO wyleczył raka Rick zdecydował, że zastosuje olej z konopi bezpośrednio na raka skóry. Zaaplikował olej z konopi na bandaże i owinął nimi miejsca, gdzie znajdowały się komórki rakowe. Po czterech dniach czekania, zdecydował, że nadszedł czas, aby zobaczyć, czy coś się zmieniło. Ku zaskoczeniu Ricka, nowotwór zniknął. Olej z konopi wyleczył raka skóry w 4 dni! Rick próbował poinformować swojego lekarza o jego sukcesie, ale nie chciał go słuchać. Udał się nawet do organizacji walczących z nowotworami, ale żadna z nich nie chciała mieć nic wspólnego z jego odkryciem. W tym momencie Rick wziął sprawy w swoje ręce. Zaczął uprawiać konopie na własnym podwórku i produkował z nich olej. Oddawał go każdemu, kto go potrzebował. Nawet po wtargnięciu do jego domu przez Royal Canadian Mounted Police, kiedy uprawiał 2600 roślin konopi indyjskich, nadal kontynuował produkcję oleju i pomagał innym. Ile zrobić i ile zażyć ? Z jednego funta (500g) suchych jak pieprz topów uzyskasz zwykle około 2 uncji (55-60mL) wysokiej jakości olejku. Taka ilość jest w stanie wyleczyć większość poważnych przypadków raka; przeciętna osoba może przyjąć taką ilość olejku w około 3 miesiące. Ten olej jest bardzo silny dlatego leczenie należy zaczynać od przyjmowania małych dawek. Ilością dobrą na początek terapii jest jedna kropla wielkości połowy ziarenka ryżu przyjmowana dwa do czterech razy dziennie. Po czterech – pięciu dniach zacznij powoli zwiększać swoją dzienną dawkę. Po pewnym czasie Twój organizm wykształci tolerancję na olej i będziesz potrzebował przyjmować coraz więcej. W przypadku gdy pacjent cierpi ogromny ból zalecam szybko zwiększyć dawkę do momentu gdy ból ustanie. Wysokiej jakości olejek konopny może załagodzić ból który opiera się działaniu morfiny. Olejek może być aplikowany na urazy zewnętrzne aby złagodzić ból w ciągu kilku minut. Czy będę na haju? Przestrzegając dawkowania opisanego powyżej, wiele osób przechodzi całą kurację i nigdy nie jest z tego powodu na haju. W odniesieniu do konopi „haj” to żart – nawet jeśli zażyjesz za dużo olejku efekt szybko wygaśnie a Tobie nie stanie się krzywda. Nikt nigdy nie umarł z powodu używania konopi jako lekarstwa. Czy się uzależnię? Olejek konopny nie powoduje w Twoim organizmie pragnienia przyjmowania ciągle więcej. Jest nieuzależniający, nieszkodliwy i efektywny jako lekarstwo na wiele dolegliwości medycznych. Czy ten olejek jest tym samym co olejek z nasion konopi? NIE! To olejek z konopi – przygotowany z topów i małych liści. To esencja rośliny w formie olejku. Sklepy ze zdrową żywnością często sprzedają olejek wykonany z pestek konopi który często jest mylony z olejkiem o którym mowa jest w tym artykule. Olejek z nasion również posiada liczne zalety jednak nie zawiera wystarczającej ilości THC aby wywrzeć jakikolwiek wpływ na raka i inne poważne choroby. Czy wszystkie rośliny konopi są takie same? Nie. Podczas zakupu nasion staraj się wybrać odmianę zdolną wytworzyć jak największą ilość THC. Dla osoby cierpiącej z powodu depresji polecam jakąś dobrą Sativę – zadziała jak „doładowanie energetyczne. Na każde inne schodzenie medyczne sugeruje wykorzystanie odmian Indica. Te drugie (Indica) zapewniają pacjentowi więcej relaksu i snu. Jak stosować? Wysokiej jakości olejek może być waporyzowany, przyjmowany doustnie lub stosowany miejscowo. Do stosowania zewnętrznego dodaj olejek do kremu lub maści. Gdzie mogę uzyskać informację o wytwarzaniu olejku ? Proces pokazany w wideo może się wydawać w najlepszym wypadku surowy, ale poprawnie przeprowadzony da Ci olejek zdolny wyleczyć raka. W rzeczywistości to lekarstwo powinno być wytwarzane w kontrolowanym otoczeniu przy użyciu urządzeń do destylacji itp. aby odzyskać rozpuszczalnik i oczyścić olejek. Niestety większość ludzi nie ogarnia destylacji i nie ma dostępu do odpowiedniego sprzętu. Dlatego metoda pokazana w wideo jest taka surowa – aby w razie potrzeby każdy mógł wyprodukować swój własny olejek. Powtórzę to co było mówione w filmie: proces produkcji olejku może być niebezpieczny jeśli nie przeprowadzamy go poprawnie dlatego nie bierzemy żadnej odpowiedzialności za to co może się stać jeśli źle zrozumiesz informacyjne znaczenie wideo. Przykładowy filmik z produkcji olejku Rick Simpsons: proces wytwarzania olejku. Materiał wyjściowy: Generalnie to pracuję zwykle z funtem lub więcej wysokiej jakości materiału początkowego. Równie dobrze możesz użyć jednej uncji tematu – da Ci to jakieś 3-4 gramy olejku. Ilość uzyskanego olejku będzie się różnić w zależności od odmiany konopi, ale wszystkie mają tę cudowną leczniczą moc. 1. umieść całkowicie suchy materiał w plastikowym wiadrze. 2. zwilż materiał rozpuszczalnikiem. Możesz użyć różnego rodzaju rozpuszczalnika. Aby z jednego funta suchego materiału wydobyć THC będziesz potrzebował około dwóch galonów rozpuszczalnika. 500 ml rozpuszczalnika powinno w zupełności wystarczyć na uncję suchego materiału. (notka od edytora: aby uzyskać więcej informacji na temat wyboru rozpuszczalnika odwiedź FB grupę Cannabis Oil Success Stories) 3. zmiażdż materiał przy użyciu drewnianego kija lub innego chemicznie czystego narzędzia. Mimo że materiał nasiąknął rozpuszczalnikiem nie powinno być problemów z pokruszeniem go. 4. dodawaj rozpuszczalnika do momentu gdy całkowicie przykryje Twój materiał wyjściowy. Użyj kija aby pracować z materiałem roślinnym – podczas gdy będziesz to robić THC z rośliny rozpuści się w rozpuszczalniku. 5. powtarzaj proces przez około 3 minuty. 6. przelej rozpuszczalnikowo-olejkowy miks do innego pojemnika. Właśnie pozbawiony materiału roślinnego o około 80% jego THC. 7. drugi wash – ponownie dodaj rozpuszczalnika do materiału i pracuj nad nim kijem przez kolejne 3 minuty aby wydobyć pozostałe 20%. 8. przelej rozpuszczalnikowo-olejkowy miks do pojemnika z punktu 6. 9. wyrzuć dwukrotnie przepłukany materiał roślinny. 10. przez filtr do kawy przelej swój miks do czystego pojemnika 11. wygotuj rozpuszczalnik. Ja używam w tym celu elektrycznego garnka do gotowania ryżu z możliwością regulacji mocy mieszczącego pół galona (około 2,5 litra) miksu. 12. zapełnij garnek miksem do około 3/4 jego objętości. Upewnij się że jesteś w bardzo dobrze wentylowanym pomieszczeniu i ustaw wiatrak aby wydmuchiwał opary rozpuszczalnika. Opary są skrajnie łatwopalne! Trzymaj z daleka rozżarzone elementy, iskry, papierosy i wszystko inne co może spowodować zapalenie się oparów. 13. włącz garnek i ustaw moc na mocne podgrzewanie. 14. uzupełniaj odparowaną ilość swoim miksem do momentu gdy całość znajdzie się w garnku. 15. gdy poziom miksu opadnie po raz ostatni dodaj kilka kropel wody do garnka. Ilość wody która dodajesz zależy od ilości materiału startowego którego użyłeś. Ja zwykle dodaje 10 kropel wody na funt dobrych topów. 16. gdy na dnie pozostanie tylko około jednego cala rozpuszczalnikowo-olejkowo-wodnego roztworu, załóż rękawicę ochronną (taką kuchenną z jednym palcem) podnieś garnek i delikatnie zamieszaj zawartość. 17. kontynuuj mieszanie do momentu aż rozpuszczalnik wyparuje całkowicie. Te kilka kropel wody pomoże uwolnić resztki rozpuszczalnika i w pewien sposób ochroni olejek przed zbyt wysoką temperaturą. Po wygotowaniu rozpuszczalnika przestaw garnek na niską moc co pomoże Ci uniknąć przegrzania olejku. W żadnym momencie temperatura olejku nie powinna przekroczyć 290 stopni F (140 stopni C). 18. w rękawicy ochronnej weź garnek ze swoim olejkiem... 19. … i ostrożnie przelej zawartość do małego pojemnika ze stali nierdzewnej. 20. ten mały pojemnik wraz z zawartością umieść na delikatnie podgrzewającym urządzeniu takim jak podgrzewacz do kawy. Po kilku godzinach woda i lotne turpines całkowicie wyparują z olejku. Gdy na powierzchni olejku nie widać już żadnych znaków aktywności (bąbelki) to Twoje lekarstwo jest gotowe do użycia. 21. umieść gorący olejek w butelce lub tak jak zaprezentowano w wideo w strzykawce. Trzymanie olejku w strzykawce zdecydowanie ułatwia dawkowanie. Gdy Twój olejek ostygnie będzie miał konsystencję gęstego smaru. Niektóre odmiany dają olejek tak gęsty że możesz mieć problem z wydostaniem go ze strzykawki. Gdy tak się stanie umieść strzykawkę z olejkiem na kilka minut w ciepłej wodzie. Dla wszystkich tych którzy zaczynają używać olejku jako lekarstwa mam kilka prostych faktów. Olejek zmniejsza ciśnienie krwi więc jeśli używasz lekarstw obniżających ciśnienie może się okazać że nie są Ci dłużej potrzebne. To samo tyczy się cukrzyków. Widziałem olejek kontrolujący poziom cukru we krwi w taki sposób że pacjent nie potrzebował już insuliny. Nie jestem lekarzem i nie mam prawa mówić ludziom co powinni robić. Osobiście nie rozważał bym żadnej opcji leczenia raka używanej przez nasz system medyczny. Nie polecam stosowania olejku razem z chemioterapią – jaki jest sens robienia własnego zdrowego lekarstwa a następnie pozwalania systemowi medycznemu na wtłaczanie w Ciebie sporych ilości trucizny ? Z własnego doświadczenia z medycznymi konopiami wnioskuję że większość farmaceutyków nie jest potrzeba jeśli pacjent zacznie używać olejku. Olejek wydaje się dobrze mieszać z większością naturalnych lekarstw, ale miałem kilka donosów od osób próbujących zażywania olejku z lekarstwami które to osoby skarżyły się następnie na bóle brzuch itp. wszystkie problemy minęły gdy przestali zażywać przepisane na receptę leki. Dla wszystkich tych którzy zamierzają wprowadzić w praktykę to co tu napisałem aby pomóc swoim ukochanym: witam w świecie prawdziwej medycyny. Ponownie przypominam aby być bardzo ostrożnym przy procesie wygotowywania rozpuszczalnika. Opary są bardzo łatwopalne! Trzymaj się z dala od rozżarzonych elementów, iskier, papierosów i wszystkiego co mogło by spowodować zapłon oparów. Wytwarzanie olejku nie jest polecane amatorom. źródło: www.phoenixtears.ca
  16. Rick Simpson i jego Rick Simpson Oil (RSO) Rick Simpson Oil lub RSO jest skoncentrowaną forma oleju z konopi, który leczy różne choroby w tym raka. Rick Simpson odkrył lekarstwo na raka w 2003r., kiedy u niego samego zdiagnozowano raka podstawnokomórkowego skóry. Był zaatakowany przez niego w 3 miejscach, na szyi i twarzy. Rick nie miał nic do stracenia i podjął leczenia na własną rękę, Rick przez rok czasu przyjmował olej z marihuany który sam zrobił. Leczył się z powodu innych chorób, ale przy okazji usłyszał że naukowcy ustalili że olej z marihuany może zabijać raka u myszy, więc doszedł do wniosku że może pokonać raka tym olejem. Olejem RSO pokonał raka Rick podjął decyzje o leczeniu, zastosował olej z marihuany na raka skóry. Nasączył bandaże olejem i owinął tam gdzie miał zmiany skórne. Mineły 4 dni, po tym czasie postanowił sprawdzić czy są jakieś efekty. Efekty był piorunujący rak ze skóry zniknął, w przeciągu 4 dni pokonał raka olejem z marihuany. Rick chciał o swoim odkryciu porozmawiać ze swoim lekarzem, ale ten nie chciał z nim rozmawiać na ten temat. Pojechał do różnych organizacji które zajmują się walką z nowotworami i również nikt nie chciał z nim rozmawiać. Rick się nie poddał, zaczął sam uprawiać konopie u siebie w ogródku i wytwarzał z nich olej, dzielił się z innymi ludźmi w potrzebie. Ile zrobić i ile zażyć ? Z ok (500g) suchych jak wiór kwiatów pozyskasz przeważnie ok. 2 uncji (55-60mL) wysokiej jakości oleju. Ponoć taką ilością można wyleczyć większość przypadków raka. Dawkować należy stopniowo ze względu na moc olejku. Ilość zalecana na początku leczenia to jedna kropla wielkości połowy ziarenka ryż stosowana dwa razy do czterech w ciągu dnia. Po czterech, pięciu dniach można zwiększać dawkę. Po jakimś czasie twój organizm może wytworzyć tolerancje i dawki trzeba było by lekko podnieść. W sytuacji gdy pacjent cierpi, należy zwiększać dawkę do momentu kiedy ból minie. Olej z marihuany wysokiej jakości powinien łagodzić bóle, również może być stosowany na urazy zewnętrzne aby zmniejszać bóle. Czy po oleju można być na haju? Jeśli olej będzie przyjmowany według zaleceń to nikt nie powinien być na haju. Czy się uzależnię? Olej z marihuany nie jest uzależniający, bierze się go na daną dolegliwość, po kuracji nie występuje ciąg do olejku. Czy olej z nasion konopi to to samo? Kategorycznie nie, olej z nasion konopi jak sama nazwa mówi jest robiony z nasion, oczywiście posiada on swoje jakieś właściwości zdrowotne lecz nie takie jakie posiada olej robiony z kwiatostanów marihuany. Czy wszystkie odmiany marihuany są takie same? Nie. Są różne konopie które mogą inaczej działać. Wybór obecnie jest łatwy, wiele sklepów sprzedających nasiona marihuany posiada w swojej ofercie specjalne odmiany medyczne. Jak stosować? Olej z marihuany może być stosowany na kilka sposobów, poprzez waporyzacje, stosowanie doustne lub miejscowo. Olejek można dodać do kremu lub maści jeśli masz zamiar go stosować zewnętrznie na skórę. Gdzie mogę uzyskać informację o wytwarzaniu olejku ? Zacznijmy od tego że proces wytwarzania olejku powinien być wytwarzany w odpowiednich warunkach przez profesjonalistów przez odpowiednie urządzenia. Oczywiście olejek można zrobić samemu lecz jest to proces niebezpieczny dla tego nie powinien być wytwarzany przez osoby które nie mają wiedzy na ten temat i nie bierzemy odpowiedzialności za to co może nastąpić w efekcie błędu w wytwarzaniu olejku. Przykładowy filmik z produkcji olejku
  17. Niedobory marihuany i tabela deficytów Różne mikroelementy są bardzo potrzebne roślinom konopi indyjskiej do prawidłowego wzrostu i plonowania. W tym artykule poznasz najczęściej występujące niedobory pierwiastków, a także nadmiar ich, który również prowadzi do różnych negatywnych objawów. Ważne jest to aby dostarczać roślinom nawozy w umiarkowanych dawkach, za dużo dawki mogą prowadzić do nadmiaru pierwiastków, z kolei za małe dawki do niedoborów, najlepiej jak dawki nawozów będziesz stosował według zaleceń producentów. Oczywiście w niektórych sytuacjach można zmienić dawkowanie, i zastosować nawet potrójną dawkę, najczęściej robią tak doświadczeni rolnicy którzy wiedzą że roślinie brakuje danego składnika np. azotu. Przenawożenie marihuany Przenawożenie konopi nie jest niedoborem jednak jest ważnym tematem, więc dobrze jest abyś to wiedział. Jeśli przenawoziłeś swoją roślinę, co zdarza się często u początkujących rolników, najczęściej leją zbyt duże dawki nawozu zawierającego azot do młodej roślinki. Objawem są ciemne zielone liście którym w kolejnym etapie pojawiają się popalone końcówki, może dojść do spalenia całej roślinki, jeśli dawki azotu były duże. Gdy już dojdzie do przenawożenia marihuany, to najlepsze co można zrobić, to przelać obficie czystą wodą doniczkę, aż woda będzie się wylewała u spodu. Sytuacja się komplikuje gdy roślina jest na outdoorze, wtedy może być problem z dostarczeniem odpowiedniej ilości wody na miejscówkę, a drugi problem to samo przelanie gdy roślina jest bezpośrednio posadzona w glebie, to ciężko będzie przeprowadzić dokładne płukanie gleby, dla tego lepiej nie dopuścić do przenawożenia konopi. Ważne Czasem jest tak, że roślina sygnalizuje że czegoś jej brakuje, można pomylić to z jakimś niedoborem, a wcale tak nie musi być. Pierwiastki mogą być zablokowane np. przez zły poziom pH podłoża, wysokie stężenie EC, wysoki poziom stężenia danego pierwiastka może oznaczać niedobory innych substancji. Częste niedobory pierwiastków występujące u konopi indyjskiej Azot (N) - Niedobór azotu objawia się stopniowym żółknięciem liści, najczęściej od dołu rośliny, po czasie objawy mogą postępować na górną partie rośliny. Brak azotu w roślinie powoduje również słaby wzrost, a także odpadanie liści. Jak zareagować na niedobór azotu ? Niedobór azotu uzupełnia się nawozem, który zawiera w swoim składzie dużą dawkę azotu, najlepiej zastosować nawóz mineralny, jest szybki w działaniu i skuteczny, nawóz organiczny również jest dobry, ale ma wolniejsze działanie, więc zalecamy w przypadku niedoboru azotu zastosować nawóz mineralny. Należy również kontrolować poziom pH i EC aby był na odpowiednim poziomie. Fosfor (P) - Liście są ciemnozielone lub purpurowo-czerwone, również na liściach występują plamy o barwie fioletowo-czarnej. Następuje deformacja liści i usychanie. Braki fosforu powodują że liście zawijają się w dół i odpadają. Wzrost konopi, w tym przypadku jest wyraźnie spowolniony. Jak reagować na niedobór fosforu ? Należy zaaplikować roślinie nawóz zawierający w swoim składzie fosfor. Oczywiście również zadbać o prawidłowe pH i EC, gleby, roztworu. Kiedy pH gleby będzie zbyt wysokie, to należy je obniżyć do prawidłowej wartości w przedziale 5,5-6,6 pH. Fosfor mineralny jest szybciej przyswajalny, od organicznych produktów zawierających ten właśnie pierwiastek. Potas (K) - Kiedy roślinom brakuje potasu, to pojawiają się różnego rodzaju brązowe, żółte, lub martwe plamy. Liście często się zawijają, a ich krawędzie obumierają. Jak reagować na niedobór potasu ? Oczywiście należy wykorzystać w tym celu odpowiedni preparat zawierający w swoim składzie potas, najlepiej mineralny nawóz. Do tego kontrola pH i EC roztworu. Nie należy stosować dawkowania dolistnego w przypadku niedoboru potasu. Magnez (MG) - W przypadku niedoborów magnezu możesz łatwo rozpoznać jego braki w swojej roślince. Na liściach tworzą się żółte lub brązowo-rdzawe plamki, a żyłki liści zostają zielone. Końcówki liści są skręcone, a krawędzie uniesione. Jak reagować na niedobór magnezu ? Najlepiej dodać dolomit, na litr wody dodaj nie dużą garść dolomitu i podlej roślinę, dodatkowo pod krzaczka podsyp trochę tego nawozu, świetnie sprawdza się to na outdoorze, kiedy zaczyna padać dolomit rozpuszcza się wchłaniając w glebę. Gdy występuje nadmiar chloru, wapnia, czy azotu amonowego, to pobór magnezu może być zaburzony. Dodawaj więc Magnez z wyczuciem, nadmiar tego pierwiastka może również spowodować szkody. Siarka (S) - Gdy roślinom brakuje siarki, to pokazuje się zażółcenie nowo wyrastających liści. Jak reagować na niedobór siarki ? Należy zastosować odpowiedni preparat zawierający siarkę, należy przy tym uważać aby dawki były odpowiednie. Cynk (ZN) - Kiedy roślinie brakuje cynku, to można zauważyć na końcach liści białawe plamy, a także między żyłkami. Pobieranie cynku przez roślinę może być zablokowane zbyt wysokim poziomem pH. Należy sprawdzić jakie mamy pH, i ewentualnie obniżyć jeśli jest za wysokie. Jak reagować na niedobór cynku ? Można zastosować odpowiedni nawóz, lub metodę alternatywną, włożenie do gleby jakichś gwoździ czy ocynkowany kawałek metalu. Mangan (MN) - Na liściach pokazują się martwe i żółte plamy pomiędzy żyłkami, krawędzie pozostają zielone. Liście nie skręcają się. Niedobór manganu występuje wtedy kiedy, w glebie znajdują się duże ilości magnezu. Również przyswajanie manganu zaburzone jest gdy mamy za wysokie pH, czy też nadmiar żelaza. Jak reagować na niedobór manganu ? Trzeba sprawdzić poziom pH, oraz czy nie występuje nadmiar żelaza lub magnezu, pierwiastki te zaburzają przyswajanie manganu. Zbyt wysoki poziom pH powoduje, że konopia ma gorszy dostęp do manganu, i może wystąpić jego niedobór. Żelazo (FE) - Gdy występuje niedobór żelaza to najmłodsze i najmniejsze liście żółkną, a po czasie również dotyka to starszych liści. Kolor liści jest blady, czasem białe, lecz żyłki pozostają ciemnozielone. Nieodpowiednie pH powoduje, że żelazo staje się nierozpuszczalne. Jak reagować na niedobór żelaza ? Żelazo bardzo często blokowane jest przez zbyt wysokie pH, dlatego jeśli będziesz chciał uzupełnić żelazo, najpierw sprawdź czy z twoim pH jest wszystko w porządku. Problemy z żelazem mogą występować także przy nadmiarze cynku lub manganu. Problemy mogą również występować gdy panuje zbyt niska temperatura przy bryle korzeniowej. Kiedy trzeba szybko uzupełnić w dany pierwiastek roślinę, to można zastosować w większości przypadków dolistne opryskiwanie rośliny. Należy jednak pamiętać aby nie robić tego na słońcu, czy przy włączonej mocnej lampie HPS. Krople roztworu którym jest pryskana roślina mogą zadziałać jak soczewka, wypalając w liściach dziurki. Można też podlewać bezpośrednio rośliny podlewając podłoże odpowiednim roztworem, należy zrobić to po wyłączeniu lamp, lub na outdoorze pod wieczór kiedy słońce się chowa, ewentualnie z samego rana. Wszystkie niedobory niekorzystnie wypływają na wzrost marihuany, a co za tym idzie odbija się to na mniejszych plonach. Dlatego ważne jest aby kontrolować to co dzieje się z roślinami i zapobiegać niedoborom, gdy będziesz odpowiednio dbał i nawoził swoje rośliny, to nie powinieneś mieć problemów z nadmiarem czy niedoborem pierwiastków. PDF do pobrania przedstawiający niedobory Pierwsza_pomoc_w_razie_niedoborow.pdf
  18. Kiedy zbierać plony? Ważne jest, aby wiedzieć, kiedy zbierać plony, aby rośliny mogły osiągnąć optymalną moc. W tym artykule dowiesz się o tym, kiedy należy zbierać owoce na podstawie dojrzałości trichomów. W zależności od rodzaju efektu, jaki chcesz osiągnąć, będziesz chciał zbierać plony na określonym etapie dojrzałości. W miarę dojrzewania trichomów zmieniają się one od przezroczystego po mętny na bursztynowy. Ich stadium dojrzałości można sprawdzić za pomocą lupy, jubilerskiej / fotograficznej lub mikroskopu (sugerujemy co najmniej powiększenie x30). Ważne jest, aby zauważyć, że może być trudno powiedzieć, na jakim etapie są twoje rośliny, ze względu na fakt, że nie wszystkie trichomy dojrzewają w tym samym tempie. Patrząc na wiele obszarów rośliny, będziesz w stanie oszacować, jak przezroczyste, mętne lub bursztynowe są. Warto też dodać że nie zawszę się to sprawdza, wiele zależy od genów np. roślina z genami Sativa bardziej będzie powodować high energetyzujący, pobudzający do działania, nawet gdy będą bursztynowe triochomy, pomimo tego warto się orientować w kwestii odpowiedniej ścinki roślin. Używając poniższej tabeli jako wskaźnika będziesz w stanie określić kiedy ma nastąpić twój optymalny czas zbiorów
  19. Nie wiesz kiedy ścinać swoje rośliny na outdoorze?, chcesz się dowiedzieć ile potrzebują jeszcze czasu? to pytaj
  20. Tester

    BHO

    BHO - butane hash oil „Woskowina”, „wosk” – żadna z tych rzeczy z pewnością nie brzmi dla nas ani apetycznie, ani zachęcająco, a już na pewno nie jak coś, co można by było zażywać, aby sprawić sobie przyjemność. A jednak można się pomylić, jeśli mowa o… wosku z marihuany- wtedy w grę z pewnością wchodzą przyjemne skojarzenia, wiążące się z produktem o nawet 80% stężeniu THC! Jest to odmiana, która jest dużo bardziej silniejsza od wielu innych znanych na rynku. Co za tym idzie, każdy, kto będzie miał ochotę sięgnąć po nią, powinien zdawać sobie sprawę z jej właściwości psychoaktywnych oraz z niebezpieczeństw, jakie wiążą się z próbowaniem tego w domu. My spróbujemy pokrótce nakreślić Wam, czym w ogóle jest bohater naszego tekstu. Nazwa Wosk z marihuany kolokwialnie nazywany jest tak nie z innego powodu, jak po prostu z przyczyny jego wyglądu, który jednoznacznie przypomina właśnie wosk (tudzież woskowinę). Inaczej może być też nazywany olejem, niektórzy mogą mieć również skojarzenia z bursztynem. Znany jest również pod inną nazwą- BHO- która jest skrótem od „butane hash oil”, czy „butane honey oil” (butanowy olej miodowy). Sposób wytwarzania BHO nazywany jest „blasting”, podczas gdy producenci są znani jako „blasters”, natomiast proces zażywania wosku nazywany jest „dabbing” , zaś zażywana dawka to po prostu „dab”. Receptura Wytworzenie takiego wosku to z pewnością nie wypiekanie muffinek, czy robienie szarlotki. Dla amatorów jest to nie lada wyzwanie i z pewnością nie możemy tego zaliczyć do bezpiecznych domowych robótek, co za tym idzie- zdecydowanie odradza się tego typu „zabawy” w domowym zaciszu. Cały proces wygląda następująco: marihuana umieszczana jest wewnątrz długiej tuby, tudzież rurze, która następnie traktowana jest uderzeniem wysoce łatwopalnego butanu- występującego np. w zapalniczkach. Butan ma służyć do wyodrębnienia THC, który ma przypominać właśnie hartowany, bardzo silny wosk. Dla każdej osoby zaznajomionej ze sposobem wytwarzania haszu może wyglądać to bardzo podobnie, jednak jest o wiele bardziej niebezpieczny proces. Marihuana jest ciasno upakowana w plastikowe, metalowe, PCV lub szklane rurki z otworem w jednym końcu i filtrem z drugiej, Następnie gaz butanowy zostaje przymocowany do otworu i przepuszczony przez rurkę. THC jest usunięte z materiału roślinnego, kapie przez filtr. Ostatni etap wymaga gotowania oleju, aby uwolnić resztki butanu. Jeden z przykładów wytwarzania BHO Sposób użytkowania wosku z marihuany Po tym, kiedy wosk został wyodrębniony z marihuany, wspomniany „dab” umieszczany jest wewnątrz bonga i palony- w taki sposób, w jaki pali się z bonga marihuanę. Są jednak ludzie, którzy wybierają inną metodę- używanie specjalnych urządzeń, tzn. „parowników” („vaporizers”), wyglądem przypominających pióra do pisania. Druga opcja jest bardziej skutecznym rozwiązaniem, gdyż jego rdzeń podgrzewa się nawet do 320 stopni, co powoduje, że wosk po prostu wyparowuje, w przeciwieństwie do spalania go w bongo. Powoduje to o wiele czystszy, prawdziwie naturalny „haj” bez zbędnej zawartości toksyn. Filmik przedstawiający dabbing Dlaczego wosk z marihuany cieszy się taką sławą wśród palaczy? Odpowiedź jest bardzo prosta: siła. Jako przykład, na który powołuje się np. J.Kimble w swoim artykule dla complex.com, można podać serial „The Breaking Bad” i niesamowite powodzenie, jakim cieszy się metamfetamina, wytwarzana przez głównego bohatera, Waltera White’a. W czym tkwił sekret jego sukcesu? W tym, że używał on całej swojej wiedzy chemicznej do stworzenia najwyższej jakości narkotyków. Podobnie rzecz dzieje się właśnie z woskiem z marihuany- dzięki technice wyodrębniania czystego THC, jego zawartość w wosku marihuany to ponad 80%! Wszystko zawdzięcza się właśnie użyciu butanu podczas procesu tworzenia, co daje nam zdecydowanie szybszy i czystszy „haj”. Cena marihuany a cena wosku z marihuany Jak prosto i logicznie można wywnioskować, cena wosku z marihuany jest wyższa. Nawiązując do ustaleń Kyle Tracey, dyrektora naczelnego GrowLife Inc., koszt marihuany w Południowej Kalifornii waha się od 15$ do 20$ za gram, zaś koszt wosku z marihuany to koszty rzędu od 70$ do 100$ za „dab”. Należy również pamiętać o tym, że cena wzrasta wraz z obszarem, do którego w danym momencie nawiązujemy- w krajach, w których marihuana nie jest zalegalizowana, koszty wzrastają. Wosk z marihuany a silniejsze działanie halucynogenne Teraz pora na skutki uboczne, które, niestety, potrafią być wysoce niebezpieczne- jak w każdym przypadku, w którym mówimy o mocniejszej wersji narkotyku. W takich przypadkach nie tylko „haj” jest mocniej odczuwalny, ale i efekty uboczne w postaci właściwości halucynogennych, które posiada właśnie wosk z marihuany. Przykładem może być przypadek 18-letniego Josha, który już po kilku minutach od zażycia wosku z „parownika” (wspomniany wcześniej tzw. „vaporizer”) zaczął odczuwać skutki uboczne w postaci halucynacji. Ostatecznie zakończyło się to pobytem w szpitalu, gdzie trzeba było przykuć nastolatka kajdankami do łóżka szpitalnego, grzywną w wysokości 7000$ oraz karą w zawieszeniu na rok. Jak podsumował swoje doświadczenie z woskiem z marihuany „czułem się, jakbym miał umrzeć”. Nie mniej odległym przypadkiem może być również krótka historia pary 36-latków, którzy, podobnie jak Josh, zostali hospitalizowani po doświadczeniu epizodów psychotycznych. Jak widać- wszystko ma swoje dobre, jak i złe strony. Wytwarzanie wosku z marihuany jest ekstremalnie niebezpiecznym zajęciem Wybuch butanu w Seattle USA Wyprodukowanie wosku z marihuany to nie zajęcie, przy którym wystarczy poszukać na youtube tutorialu pt. „Zrób to sam” i zabrać się za szykowanie swojego gniazdka do eksperymentu przeprowadzonego przy kubku czekolady na gorąco. Mówimy tu o wysoce niebezpiecznym i ekstremalnie ryzykownym przedsięwzięciu. W końcu głównym „bohaterem” całego zamieszania jest buten, którego (podobnie jest z gazem) opary po wypełnieniu pomieszczenia mogą zapalić się przy wystąpieniu nawet najmniejszej iskierki. Przykładów, wbrew pozorom, wcale nie jest tak mało. Dr Peter Grossman z Centrum Oparzeń w Szpitalu West Hills odważył się nawet mówić o „epidemii”, wspominając o 20 eksplozjach wskutek wytwarzania wosku z marihuany, które miały miejsce tylko w Południowej Kalifornii od początku bieżącego roku! Jedna z eksplozji, która do szpitala posłała czterech nastolatków (15-18 lat), była tak potężna, że wysadziła okna w mieszkaniu i uruchomiła system zraszania. Przychodnie lekarskie a wosk z marihuany Niektóre przychodnie w USA opierają jednak swoje metody leczenia na wosku z marihuany. Przyczyną jest występowanie pacjentów, u których tolerancja na marihuanę medyczną jest bardzo wysoka i potrzebują oni marihuany z bardzo wysokim stężeniem THC, aby można było o mówić o jakimkolwiek działaniu leczniczym narkotyku. Przykładem może być jeden z pacjentów, imieniem Tim, który choruje na schorzenie/zaburzenie przełyku, które objawia się tym, że jego organizm reaguje na pokarm znajdujący się w przełyku, jakby zaczynał tonąć- po prostu zaczyna się dławić i dusić. Właśnie w jego przypadku, jak i w przypadku jemu podobnych pacjentów, jedynym skutecznym rozwiązaniem jest zażywanie wosku z marihuany. Nie jest to jednak wskazane, ażeby każdy pacjent spożywał substancję aż o ponad 80-cio % stężeniu THC. Niektórzy pacjenci chcą rozporządzenia rządu w sprawie wosku z marihuany Z powodu, iż olejek może nie być wolny od butanu, tudzież sam butan może zostawiać zanieczyszczenia w produkcie końcowym, bądź zwyczajnie sam być zanieczyszczony (jak stwierdził Tim, o którym wcześniej wspomnieliśmy, jest to problem, który przystwarza mu zmartwień), jako rozwiązanie pacjenci uważają poddanie wosku z marihuany testom oraz regulacjom sporządzonym przez rząd. Nie jest to jednak łatwe zadanie biorąc pod uwagę fakt, iż posiadanie bądź zażywanie wosku z marihuany może być legalne (np. w Californii), o tyle sama produkcja tegoż narkotyku- już nie. Źródło: www.complex.com
  21. Nie wiesz kiedy ścinać swoje rośliny?, chcesz się dowiedzieć ile potrzebują jeszcze czasu? to pytaj
  22. Kiedy zbierać plony? Musisz wiedzieć kiedy zbierać plony aby rośliny mogły osiągnąć optymalną moc. W tym artykule dowiesz się o tym kiedy ścinać kwiaty na podstawie dojrzałości trichomów. Często mniej doświadczeni rolnicy mają z tym problemy i często pytają kiedy ścinać konopie. W zależności od rodzaju efektu jaki chcesz osiągnąć, będziesz mógł zbierać plony na określonym etapie dojrzałości. W miarę dojrzewania trichomów zmieniają się one od przezroczystego po mętny na bursztynowy. Ich stadium dojrzałości można sprawdzić za pomocą lupy jubilerskiej / fotograficznej lub mikroskopu (sugerujemy co najmniej powiększenie x60). Triochomy w powiększeniu Czasami może być trudno określić na jakim etapie są twoje rośliny ze względu na fakt, że nie wszystkie trichomy dojrzewają w tym samym tempie. Patrząc na wiele obszarów rośliny, będziesz w stanie oszacować, jak przezroczyste, mętne lub bursztynowe są. Warto też dodać że nie zawszę się to sprawdza, wiele zależy od genów np. roślina z genami Sativa bardziej będzie powodować high energetyzujący, pobudzający do działania, nawet gdy będą bursztynowe trichomy, pomimo tego warto się orientować w kwestii odpowiedniej ścinki roślin. Używając poniższej tabeli jako wskaźnika będziesz w stanie określić kiedy ma nastąpić twój optymalny czas zbiorów Gdy nie masz mikroskopu to zawsze możesz ściąć swoje roślinki na podstawie obserwacji włosków, jeśli twoje topy będą posiadać w większości brązowe to przeważnie można je ścinać. Zbierać plony marihuany należy zatem w odpowiednim momencie aby kwiaty nie były niedojrzałe, ale i przekwitnięte. Widoczne brązowe włoski Teraz powinieneś wiedzieć kiedy zbierać konopie, najlepiej kiedy sam określisz swoje preferencje, niektórzy wolą trichomy bardziej mleczne, inni z kolei mieszankę trichomów mlecznych z bursztynowymi.
  23. Tester

    Rosin

    Co to jest Rosin? Rosin jest żółtą żywicą która powstaje z użyciem odpowiedniej temperatury i nacisku. Przeważnie wytwarzana jest z kwiatostanów, właśnie tym jest technika Rosin Tech. W wyniku tych działań otrzymujemy koncentrat nazywany (dab) koloru bursztynowy do brązowego, który jest bardzo mocny ok 70-80% THC, jednym gramem można naprawde się upalić. Bardzo bezpieczny w produkcji, nie używamy żadnych rozpuszczalników, nie trzeba potem oczyszczać go z różnych chemikaliów i nie ma możliwości aby coś wybuchło podczas domowych ekstrakcji jak to jest w przypadku produkcji żywicy przy pomocy butanu gdzie istnieją przypadki śmiertelne. W polskich realiach takie rozwiązanie jest idealne, nie możemy przecież kupować jak w USA koncentratów, więc najlepiej zrobić sobie je samemu. Na czym polega Rosin Tech? Jak zostało wcześniej wspomniane, do wyprodukowania Rosin wymagany jest nacisk i odpowiednia temperatura. Do produkcji Rosin można wykorzystać prostownice do włosów, pomiędzy płytki prostownicy umieszcza się kwiaty w papierek nieprzywierający i zgniata się ile masz sił. Zobacz na filmikach i obrazkach jak to wygląda. Prostownica do włosów wraz z topem i papierkiem Niektórzy stosują zacisk Filmik przedstawiający użycie prostownicy i zacisku Z prostownicą trzeba uważać z temperaturą, nie może być zbyt wysoka aby nie odparowały drogocenne kannabinoidy, najlepiej używać taką która posiada regulacje zakresu temperatur, najlepiej jest aby temp. oscylowała w granicach 200 stopni, najlepiej jednak zacząć od niższej i na własnych próbach dojść do optymalnej. Są też przeciwnicy stosowania prostownicy do włosów, fani Rosin argumentują to że można się poparzyć i korzystanie z niej jest mało wydajne do wytworzenia 1g żywicy potrzeba 10g topów. I tak z czasem jak to w życiu bywa powstały specjalistyczne urządzenia do wydobywania żywicy. Dokładnie są to specjalne prasy do produkcji żywicy. Dostępne są różnego rodzaju modele, niewielkie prasy do użytku domowego czy prasy o wielkiej sile nacisku sięgające kilkudziesięciu ton przystosowane do produkcji przemysłowej. Na polskim rynku istnieją prasy do wytwarzania na własne potrzeby, prasy są nie duże, łatwe w użyciu, brak jest ryzyka że pójdzie coś nie tak, jak w przypadku prostownicy do włosów że odparuje nam THC, są dużo wygodniejsze w użytkowaniu i co najważniejsze więcej otrzymujemy materiału niż z prostownicy. Filmiki przedstawiające użycie prasy Jak najlepiej palić Rosin? Rosin można palić na kilka sposobów. Można jarać razem z topami, jednak jest to metoda nie zalecana, bo poco mieszać z topami. Najlepiej będzie koncentrat waporyzować, można to robić w specjalnych do tego przystosowanych waporyzerach. Można też przerobić swoje bongo tak aby nadawało się dabów, jest to łatwe. Poniżej filmik przedstawiający jak to zrobić. Nie tylko mocna faza Tu nie tylko chodzi o mocne upalenie daby powodują to że palimy czyste substancje co jest ważne w przypadku pacjentów którzy leczą się marihuaną. Mamy dużą dawkę czystej substancji która ma duże właściwości lecznicze. Przechowywanie Koncentrat można przechowywać, w opakowaniach plastikowych czy szklanych ze względu na to że nie przykleja się tak jak np do foliowych opakowań.
  24. Fioletowe odmiany są często spotykane, rolnicy uwielbiają je za swój kolor, często o kolorze decyduje genetyka, rozmawiamy tutaj o fioletowych odmianach wartymi uwagi.
  25. Wodny haszysz Jedna z najpopularniejszych metod wytwarzania haszyszu z użyciem worków bubble bags. Do produkcji haszu tą metodą potrzebne będzie wiadro około 20 litrów, w które włożymy specjalne torby które posiadają na spodzie drobne sitko o odpowiednich wielkościach. Zestawy toreb składają się od dwóch do siedmiu, a nawet dwunastu worków wkładanych jedna w drugą. Dzięki wielkości ich oczek podczas ekstrakcji sita przepuszczają tylko kryształki o określonych wielkościach.Czym więcej toreb tym różny będzie haszysz pochodzący z konkretnych worków. Będzie się on różnił się smakiem, aromatem i mocą. Worki Bubble Bags Poniżej przedstawiamy filmik jak to mniej więcej powinno wyglądać Przykładowy filmik pokazujący metodę Bubble Bags Bubbleator Możesz wykorzystać do tego bubbleator zobacz jak wygląda i jak działa Mini pralka czyli Bubbleator Przykładowy filmik pokazujący Bubbleator w praktyce
×
×
  • Dodaj nową pozycję...