Skocz do zawartości

TrzeciBratLumiere

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    76
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez TrzeciBratLumiere

  1. Tak, poszła głęboko, plus dostał sporo światła na start, żeby przestała rosnąć na chwilę, teraz już leci 18/6 na normalnej lampie i rozwija się super 🙂
  2. Faktycznie, dostała światło i od razu się otworzyła, nawet pierwsze wiatraki dziś wyrosły. Dzięki
  3. Hm, dziwne. Zawsze czekałem na liście i dopiero włączałem światło. Dobra, to idę kable ciągnąć, całą elektrykę zlikwidowałem, miałem więcej nie sadzić, a plany jak zwykle...
  4. Cześć, włożyłem w ziemię nasionko, jak wyszła łodyga, miała zaklinowaną skorupkę, którą lekko zdjąłem palcami. Albo coś uszkodziłem, albo trafił mi sie mutant, bo rośnie uparcie w górę, ale nie pokazuje tych pierwszych dwóch liści. Jest do odratowania, czy brać kolejne? Na razie nie włączałem światła, ale myślę włożyć mu duże lampy, może jakoś ogarnie i zacznie normalne liście wiatrakowe produkować. sorry za jakość zdjęcia, coś mi kamera się wali w telefonie (zwykle używam służbowego, ale takich zdjęć wolę na nim nie robić, wielki brat patrzy).
  5. Tak dla przyszłych pokoleń, jakby ktoś trafił na podobny problem - kropki nie zniknęły, ale się rozpuściły. W tych miejscach zostały jedynie przebarwienia łodyg na czerwono, ale poza tym, obie rozwijają się zdrowo, są już w 5 tygodniu kwitnienia i szykują się najlepsze zbiory, jakie kiedykolwiek miałem 😄
  6. Kurde, pech chciał, że mi telefon spadł i siadły kamery z tyłu. Próbowałem coś przodem porobić, ale łapie ostrość na wszystko, tylko nie na te łodygi... No ale wrzucam, może ktoś coś z tego zauważy. To są takie czerwone plamki o wielkości kilku milimetrów, tylko na łodygach (w jednym miejscu liść przylegał do łodygi, to te czerwone kropki były wokół liścia, ale nie na nim), lekko odstające. Przypomina zastygnięte krople krwi. Generalnie to w miejscach, gdzie to było wczoraj, jest jakby mniejsze teraz. Niestety, druga roślina również została zaatakowana... Na 100% jakieś robactwo to jest, ale nie mogę nic wykryć.
  7. Mam chyba jakieś boskie objawienie na jednej roślinie, krew Jezusa, czy coś tam. Rosną sobie dwie obok siebie, natomiast jedna ma na łodydze takie czerwone kropki. Najpierw myślałem, że jakieś robale po niej chodzą, ale jest to nieruchome. Można zdrapać, wtedy wygląda właśnie jak zaschnięta krew. W necie nie ma zupełnie nic o takiej przypadłości. Jutro będę jeszcze raz na miejscu, to porobię zdjęcia, ale może już ktoś coś kojarzy?
  8. Dobra, niech se rośnie. Jak przeżyje, będę mógł od razu dokończyć ścinkę. Jak padnie i zepsuje mi topy, to zrobię z nich eadible i też będzie dobrze
  9. Cześć, Muszę wyjechać na kilka dni. Mam krzaka w końcowej fazie życia. Wyciąłem już górne łodygi, zostawiłem tylko dół, żeby miał więcej czasu na dojrzenie. Niestety, zabieg spowodował dosyć duży szok i powoli obumiera - około połowa liści już zółknie (choć od przedwczoraj jakby trochę lepiej). Teraz mam dylemat - wyjadę, zanim wrócę, prawdopodobnie będzie już trup od 2-3 dni. Coś może się stać topom? Z drugiej strony, nie chcę ścinać, bo jeszcze sporo przezroczystych trichomów widzę. Poglądowo wrzucam zdjęcie. edit: pomyliłem kategorie, ale nie mogę już usunąć ;<
  10. Oświetlenie? Potężne. Według kalkulatora 162 tysiące lumenów. Do tego ta wysokość. Nic w tym nie wyhodujesz. Nie da się tego czegoś przewrócić na bok, żeby mieć normalną wysokość i mniejszą powierzchnię podstawy? To by Ci bardzo ułatwiło sprawę...
  11. Nawet jak ci roślinka padnie, to te topy już się nadają do spalenia. Kiedyś musiałem tak przerwać uprawę po miesiącu na flo i jak najbardziej kopało (choć te niższe topy były jeszcze mocno niedorozwinięte i przez to sporo słabsze).
  12. @glowacky Myślę że od początku był w stanie podstawić kilka liczb do kalkulatora 🙂 300 Watt na lampy, powiedzmy wiatrak 50 Wattów (już naprawdę potężny) x 16 godzin na dobę x 30 dni w miesiącu = 168 kWh na miesiąc. Dużo? Zależy, ja używam 100 na miesiąc samemu, moi rodzice we dwójkę zużywają 500. Mogłeś sobie zamontować klimę, kupić koparkę bitcoinów, czy wymienić jakikolwiek sprzęt na bardziej energochłonny. Nikt się tym nie zainteresuje. Dla własnego portfela, ogarnij se LEDy (ja moją pierwszą hodowałem na 100W naświetlaczu ulicznym za 6 dych z Allegro).
  13. Właśnie widziałem w necie coś o tej ziemi okrzemkowej. Podjadę dziś do jakiegoś ogrodniczego i spróbuję to dostać. W jaki sposób się to aplikuje. Rozsypuję na ziemi i tyle, czy coś mieszam z wierzchnią warstwą? Jak dużo tego trzeba użyć?
  14. Czemu? To jest naturalny składnik, bezpieczny myślę. Jedynie cenowo wychodzi słabo, bo można w podobnej cenie kupić 50 ml olejku. Wlałem z wodą do ziemi, 3 ml na ~pół litra.
  15. Update: kupiłem za kilkanaście złotych w Castoramie Agrecol Neemazal T/S 3 ml, substancja czynna azadyrachtyna A + olejek neem. Efekt - po pierwszym podlaniu zniknęło 99% owadów, po tygodniu planuję powtórzyć zabieg i myślę że będzie spokój. A zielenice zniknęły, ziemię przesuszyłem, do tego liście już mocno zasłaniają lampy i straciły dobre warunki do rozrostu.
  16. Hoduję dla siebie, w ramach oszczędności. Lubię, choć traktuję to czysto użytkowo. Sprzęt kupiłem raz, czasem coś trzeba wymienić, ale ostatecznie wychodzi mnie 2-5 zł za gram palenia (łącznie z prądem), zamiast wielokrotności na rynku.
  17. Przelanie blokuje rozwój praktycznie do zera, to byłby mój pierwszy typ. A te krzaczki wrzuć pod lampę na 24/7, przynajmniej dopóki nie zaczną kwitnąć. Automaty mają mimo wszystko mało genetyki ruderalisu, więcej światła moim zdaniem wydłuża wega (ja sadzę tylko automaty, bo mam problem z utrzymaniem ciemni i nie mogę sobie pozwolić na fotoperiody), wega trzymam na świetle całą dobę i za każdym razem trwa u mnie dłużej, niż podaje producent nasiona. A przy okazji więcej światła pozwoli się szybciej rozwinąć.
  18. Białych jajek brak... Za to jest MNÓSTWO zielonych (takich w kolorze wiosennej trawy). Myślałem w pierwszej chwili, że to jakiś mech... Kurde, wybieram to gówno i wyrzucam do kibla, ale już widzę, że bez chemii się chyba nie obędzie. edit: dobra, to zielone to zielenice, a nie jajka... Uf, już była panika. No ale temat muszek został, lata ich naprawdę niewiele, naliczyłem około 10 utopionych sztuk przez 3-4 dni, do tego może drugie tyle żyjących. Nie ma póki co takiego szybkiego rozrostu, przed jakim pisali w necie.
  19. Latają zwyczajnie, jak owocówki. Sadzonką już nie jest, ponad 2 tygodnie na wegu, po pierwszym lst. Faktycznie na początku przesadziłem z podlewaniem, zupełnie inne warunki jeśli chodzi o wilgotność względem tego, co miałem wcześniej, zaskoczyło mnie, jak wolno wodę pije przy dużej wilgotności. Będzie już z 10 dni, od kiedy się pojawiły, kilka-kilkanaście sztuk sobie lata, część zatopiłem w pułapce olejowej. A jaj muszek nie dostrzegam, ale nie patrzyłem pod szkłem powiększającym.
  20. Kurde, właśnie nie jestem pewien. Opis niby pasuje, ale za szybko się rozwinęły u mnie. Od posadzenia do pojawienia się pierwszych egzemplarzy było raptem 2-3 dni, gdzie okres lęgowy według internetu to ~10 dni. Nie ma możliwości, żeby były już w glebie, bo leżała u mnie już rok, wcześniej z niej sadziłem i było ok. Spróbuję jutro kupić jakąś chemię na nie i zobaczymy, jaki będzie efekt.
  21. Hej, Od paru dni pojawiły mi się w namiocie malutkie muszki, coś wielkości owocówek, ale chyba nawet jeszcze mniejsze. Próbowałem zrobić zdjęcia, ale latają jak powalone, a na tak małe obiekty nie sposób złapać ostrości. Przeglądałem tematy i nie wygląda to na żaden ze szkodników opisanych. Wydaje mi się, że nie wcinają mi kwiatka, a jedynie żerują na glebie, ale pewności nie mam. Jak się pozbyć takiego problemu?
  22. Automat, 30 dni, toż to niedługo zacznie kwitnąć. Odpuść outdoor, już za późno moim zdaniem. Kup se najtańsze LEDowe żarówki, wstaw do jakiegoś małego growboxa, bo inaczej zbiory będziesz mieć w jednocyfowych wynikach.
  23. Cześć. Nie mam niestety obecnie nic do palenia, ani możliwości ogarnięcia. Jako że ciężkie sytuacje wymagają kreatwnych rozwiązań, wpadłem na pomysł. Grinder mam cały od kiefu, ostatnio paliłem Amnesie, więc ten pył ma na pewno moc. Niestety, jest to najtańszy plastikowy egzemplarz, bez możliwości wyciągnięcia go spomiędzy zębów. Żeby to ogarnąć, wlałem olej, w którym fajnie się rozpuściła większość. Teraz mam kilka gramów oleju, w którym oceniam ilość THC na około 10-15 mg (50% thc w 0.05 grama). Do tego jeszcze trochę drobinek na dnie słoika, więc dysponuję ilością odpowiednią do edibla. Teraz pytanie, jak to najlepiej zdekarboksylować i spożyć? Dodam, że nie mam dostępu chwilowo piekarnika, więc ta metoda odpada. Mój pomysł jest taki, że wleję olej do wody, dzięki czemu będę miał bezpieczne 100 stopni - później całą mieszaninę po prostu wypiję. Z minusów, nie mam kompletnie pojęcia, czy THC nie przejdzie jakoś do wody i przez to się nie zdekarboskyluje właściwie? Może ktoś zna jakieś lepsze metody w mojej sytuacji? edit: doedukowałem się, 100 stopni to minimalnie za mało na skuteczną dekarboksylację. Ja muszę wyciągnąć maksymalną moc, bo nie mam wystarczająco dużo towaru. Wrzucę na patelnię, 10 minut w temperaturze około 120-160 stopni (nie jestem w stanie określić temperatury niestety) powinno dać najlepsze rezultaty. Sugerowałem się tą tabelką:
  24. 10 gram? Potężna ilość, jesteś pewien, że się nie machnąłeś i nie myślałeś o jedynce? Jeśli nie, to na Twoim miejscu zacząłbym od zrobienia dłuższej przerwy, ze 3 miesiące minimum (a najlepiej dużo dłużej), żeby mózg miał chwilę na porządną regenerację receptorów CNR1, później wrócić do mniejszych dawek, rzędu 0.5g dziennie i zobaczyć efekty. U mnie też występowały różne somaty (głównie kołotania serca) przy paleniu większych ilości (przy czym moje większe ilości to max gram dziennie), dłuższe przerwy między paleniami i zmniejszenie ilości rozwiązało problem. Ja sobie kupiłem filtr węglowy do okapu i go nakładam na bongo. Ciężej się pali, ale w gardło praktycznie nie drapie. No i dużo mniej dymu, a że jeszcze ustawiam wokół siebie dwa oczyszczacze powietrza, to się w ogóle nie boję, że sąsiedzi coś przez wentylację poczują.
  25. Po necie pisze, żeby to odpalać na kilkanaście-kilkadziesiąt minut. Odpalę rano, jak wieczorem wrócę, to wyłączę - mam nadzieję, że to zabije wszystko, co wydziela jakikolwiek zapach 😄
×
×
  • Dodaj nową pozycję...