Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'bad trip' .
Znaleziono 1 wynik
-
Cześć, chciałem zapytać o dziwną i nieprzyjemną fazę po zielsku, którą dziś przeżyłem. Mianowicie spotkałem się z kolegą z którym od czasu do czasu sobie spożywamy. Nie mamy praktycznie wcale tolerancji i zawsze wystarczy nam fifka na głowę żeby była fajna p**da. Dziś ww. kolega wyjął fifkę nabitą w połowie i powiedział że ma tylko tyle, więc spaliliśmy to na pół. Przez pierwszą minutę nic nie czułem i podejrzewałem że taka ilość nie zadziała. Potem poczułem już te charakterystyczne uczucie gdy zioło wchodzi ale jeszcze mam pełną świadomość nad tym co robię. Od tego momentu zaczyna się kłopot. Zaczęło mocno kręcić mi się w głowie i miałem dziwne mroczki przed oczami (uczucie podobne do takiego, gdy w środku nocy ktoś zapali mocne światło). Czułem silne mrowienie we wnętrzu całej głowy. I tak przez 10-15 minut. Nie dało się wytrzymać i było to po prostu za mocne jak na taką ilość. Siedziałem i patrzyłem się w jedno miejsce czując coś w stylu odrealnienia. Każde spojrzenie w inny punkt powodowało silniejsze mroczki, a wypowiedzenie czegokolwiek zaczęło stanowić wysiłek większy od zrobienia 100 pompek na jednej ręce. Czułem się niewygodnie we własnej głowie (nie raz tak miałem po spaleniu zwykłego zielska, ale przy takiej ilości nie powinno to chyba mieć miejsca). Gdy wstaliśmy z kolegą, to poczułem się jakbym był postacią w grze, a ktoś kierował mną na padzie. Idę prosto i nagle zmieniam kierunek o dosłownie 90° i idę centralnie w lewo. Próbuje ratować sytuację i obracam się spowrotem w prawo, ale za bardzo no i idę znów w zupełnie inną stronę. Chodzenie w jednym kierunku było czymś niemożliwym. Nigdy tak nie miałem, nie było to za grosz podobne do uczucia po marihuanie czy nawet mocnym alkoholu. Czułem się po prostu jakbym był upośledzony umysłowo i motorycznie. Gdy szliśmy przez trawę, to widziałem w niej jakieś literki (uczucie takie, jakbym patrzył się przez minutę na zapaloną żarówkę a potem spojrzał na tą trawę). Na szczęście po około 20 minutach od zapalenia efekty ustały i zacząłem się wreszcie czuć jak zawsze po ziółku. Mam pytanie: czy to możliwe że przejarałem się od takiej ilości, czy raczej kolega trafił na jakiegoś chemola? Nigdy nie miałem okazji świadomie spróbować syntetyka więc nie mam pojęcia jak to jest. Proszę o pomoc bo nie wiem czy jest sens to palić. Pachniało jak zwykłe zioło i smakowało jak gorzka ziemia przesączona deszczówką więc chyba też odpowiednio.