Skocz do zawartości

onsison

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

3 Neutral

O onsison

  • Tytuł
    Początkujący

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

  1. Godzinka zabawy z słoikiem i udało mi się takie coś stworzyć : zerknijcie na zdjęcia. To jeden i tem sam robaczek. Mikroskop prześwietla jakby stąd bielszy wygląd na dwóch zdjęciach. Najbardziej pasowałoby to do skoczgonki. Jednak te u mnie nie są tak podłużne.
  2. Hej. Zauważyłem, że po glebie chodzą mikro robaczki. Przejrzałem większośc tematów i nie pasuje mi to do zadnego, ale być moze są to przędziorki. Bardzo cięzko zrobić jakies czytelne zdjecie telefonem czy mikroskopem. Ogólnie raz na jakis czas używam Canna Cure, ale widać to niewystarczające. Robaczki wyglądają na białe, są bardzo malutkie i trzeba się przyjrzeć aby je dojrzeć. Dzisiaj przeglądałem dokładnie całość i widzę, je tylko w glebie (ale mozet owlasnie zasluga canna cure, ze nie ma ich wyzej. Oprysk jak dotad robilem tylko na liscie). Na lisciach czy lodygach nie zaobserwowałem ich występowania. Widziałem również kilka razy kilka muszek w środku, coś w stylu muszki owocówki, ale nie chce namieszać tym faktem. Czy ktoś ma pomysł co to moze byc i czego szukac aby upewnic sie do diagnozy? Albo czy po prostu polecacie jakiś uniwersalny preparat, który mam uzyc?
  3. onsison

    Dobrze zrobiony Lst ?

    Uwierz, ze kolega pisał z dobrymi chęciami.
  4. Podepne się pod temat. Dziś mija 9 tydzień kwitnienia. Mam wrażenie, że moja roslina ewidentnie jest mocna spóźniona. Scialem sobie dzis do suszenia jeden z szczytow. Po scieciu kwiatostanow takie jajca. Meskie? Bardzo ciezko bylo zrobić zdjwcia trichomom. Przepraszam za jakosc. Widzicie przeźroczyste czy mleczne?
  5. @Andi Słusznie. Oj, te przerwy i detoksy to konieczność i serio poprawiają zarówno jakość życia jak i doznania! Przyznam, że mam z tym trudność i muszę sporo uwagi poświęcać aby nie przesadzać.
  6. Dodam coś od siebie na ten temat. Liczę, na wypowiedzi również innych osób bo bardzo jestem ciekaw Waszych spostrzeżeń i doświadczeń. Ponownie ostatnio zastanawiając się na intensywnością i różnicą doznań z obu metod zażywania suszu między jego paleniem a inhalacją postanowiłem sprawdzić w internetach co inni sądzą. Pamiętam, że przy rozważaniu zakupu waporyzatora grubo ponad rok temu, już wtedy szukałem i czytałem. Wiele opinii było wykreowanych przez producentów lub były sponsorowane, a o uczciwe opinie i recenzje ciężko. Ogólnie było pół na pół. O co było również ciężko - mało kto miał "dobry" sprzęt do tego celu. Obecnie od ponad roku tylko waporyzowałem - często i nieraz obficie. Obrabiam drugą sztukę Mighty - a więc sprzęt najlepszy i konkretny. Testowałem i robiłem wiele doświadczeń - przez temperatury, zabawę z wilgocią suszu, ilości, przerwy itp. Jestem przeciwnikiem klasycznego palenia - raz, że mnie drażni bardzo w gardło, płuca i podniebienie a dwa smród jest dla mnie nieakceptowalny i potworny. Ostatnio jednak, po dłuższej bo miesięcznej przerwie inhalowalem 3 dni pod rząd dobry towar. O ile pierwszego dnia "klasa" i weszło super o tyle 3 dnia tolerancja znów tak wskoczyła wysoko, ze zacząłem zastanawiać się nad skutecznością tej metody. Dodam, że znajomy, który pali również dużo i często mamy to samo - spalał tego mniej (czyt. był bardziej ekonomiczny) niż ja przy waporyzacji. Chcąc to sprawdzić, następnego dnia wieczorem nie z waporyzotara najpierw, a z bongo zapaliłem - weszło intensywniej. Co zaobserwowałem: - waporyzacja jest słabszą metodą od palenia klasycznego (szacując całkowicie organoleptycznie około 15-30%) - waporyzacja jest na pewno mniej ekonomiczna i potrzeba więcej suszu dla tego samego efektu - waporyzacja jest mało "infekcyjna" - wygoda, smrodliwość, szkodliwość, dyskrecja - tutaj duża przewaga Dla niedzielnych i weekendowych palaczy - nie zastanawiałbym się ani sekundę i wybrał waporyzator. Intensywność doznań i tzw. bania potrafi być zniewalająca i wbić w fotel grubo - osoby, które nie palą na co dzień, częstując się były nie raz dosłownie zmiatane. Dla osób, które palą w miarę często i umiarkowanie - również, brać waporyzator, jednak co najmniej pokroju Paxa lub właśnie Mighty. 600zł to minimum. Problem zaczyna się dla takich osób jak ja - bardzo często palących nawet kilka razy w tygodniu lub wpadających w ciągi. Już sam fakt palenia tak często jest problematyczny i bardzo nie polecam, sam nad tym pracuje, jednak nie to jest tematem wywodu. Zużywane ilości są i tak na prawde spore - a czy będą większe o 25% gdy palimy z waporyzatora czy mniejsze paląc klasycznie ... to chyba nie ma znaczenia - bo mówimy i tak o dużych ilościach. Nie wyobrażam sobie palić tak często klasycznie... po prostu nie wiem jak - musi to być wyniszczające jeszcze bardziej. Zastanawiam się również, na ile tolerancja paląc klasycznie, była by wyższa lub inna. Reasumując. Waporyzator jest trochę słabszy i trochę mniej ekonomiczny, ale należy podkreślić - że tylko dla osób często palących. Jeżeli uprawiawsz tę przyjemność raz na jakiś czas - kilka razy w miesiącu, nie odczujesz ani słabszej strony waporyzacji ani też nie ugodzi Cie to w kieszeń. Zalety waporyzacji są na tyle duże, zwłaszcza zdrowotne, że rekompensują koszta i wymienione minusy. Osoby palące bardzo dużo i tak powinny 'palić' z waporyzatora. Jednak częste palenie czy inhalowanie i tak jest złe! Zakładając, zatem palenie 1-2 razy w tygodniu - waporyzator sprawdzi się i tak rewelacyjnie a haj nie będzie odbiegać od palenia klasycznego zapalenia. Osoby palące częściej niż w weekend będą odczuwać niedosyt przy inhalowaniu i chcąc uzyskać lepszy i mocniejszy efekt - będą sięgać po bonga i inne wiadra.
  7. Pytanie trudne, temat śliski. Na forum jest zakaz handlu marihuaną, co jest myślę logiczne i nie o to będę pytać. Czy ktoś ma poradę skąd/jak zdobyć kontakt lub stuff u nas na miejscu? Początkowo zaopatrywałem się przez przez sieć pośredników - kolega, kolegi znał kogoś kto miał ? Kontakt się urwał i sam zacząłem jeździć do Ostrawy - jako jedyna alternatywa dla mnie. Są to dla mnie bardzo stresujące i czasochłonne czynności - ale to jeden z kosztów jakie trzeba ponieść. Przy obecnej sytuacji, wyjazd za granicę jest niemożliwy ? Sam chętnie i tak znalazłbym inne źródło i nie chodzi mi teraz o samodzielne plony - na to potrzeba czasu. Nie obracam się w środowisku i nie znam nikogo, kogo mógłbym obecnie zapytać. Co zatem osoba taka jak ja, chcąca sobie pochillować, ma zrobić, mieszkając w Polsce?
  8. Hej, widzę, że zdarzają się osoby, które to czytają i odpowiadają, więc się troszkę wysilę. Na forum zaglądam już dłuższy czas, jednak dopiero teraz się zarejestrowałem. Mam za sobą jedną udaną uprawę i niestety niecierpliwość brała górę. Prawda jest taka, że plony nie były obfite i bardzo szybko zniknęły ? Poza zażywaniem, sam temat uprawy mnie po prostu zainteresował i podoba mi się to. Mam nadzieję, że poza początkowymi pytaniami wniosę coś wartościowego na forum. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...