Wiesz, mi próba klonowania w marcu wyszła nadspodziewanie dobrze i 11 klonów Royal Runtza przetrzymałem do połowy maja a potem już na out. Panny miały już ponad 20 cm i ponakrywałem je 5-cio litrowymi butelkami po wodzie z obciętym dnem i odkręconym korkiem, żeby ewentualnie się nie zaparzyły. W międzyczasie były przymrozki, bo mieszkam w górach powyżej 600 mnpm, ale zupełnie im nie zaszkodziły. Teraz idą jak na drożdżach, aż miło patrzeć. Polewam im substrala interwencyjnego do róż. Nie wiem, jak to dalej pójdzie, bo teraz są już wielkością nadającą się do przełączenia na flo. Pewnie będą jak smoki o ile coś ich nie zeżre. Okolicę podlałem ropą i posypałem proszkiem do prania i nie widzę śladów kopytniaków :)